Niemiecka nowa fala (Neuer Deutscher Film) i Złoty Lew w Wenecji.
Przeciętny Kowalski wyłączy Artystów po kilku minutach, kinomanom warto jednak polecić obraz Kluge to filmowy collage, który narobił wyjątkowo dużo zamieszania w historii kinematografii.
Po przyznaniu temu filmowi Złotego Lwa w Wenecji festiwal został zawieszony na 10 lat w wyniku protestów innych twórców. W sumie nie ma się co dziwić ich reakcji Artyści to dzieło awangardowe zarówno pod względem treściowym, jak i formalnym. Całość miała być alegorią przedstawiającą problemy, z jakimi musieli się borykać młodzi twórcy niemieckiego kina w owych czasach, paradoksalnie jednak żaden z zainteresowanych tematem artystów nie zostawił na późniejszym autorze Berlin Alexanderplatz suchej nitki, kompletnie nie identyfikując się z jego wywodami
Film opowiada o Leni Peickert, która po śmierci ojca zginął wykonując numer na trapezie dostała w spadku cyrk. Kobieta postanawia zreformować ów cyrk (przedstawienia mają przestać być wyłącznie rozrywką, mają nieść również przesłania i być wypowiedziami na temat życia społecznego) i przyciągnąć do niego nowych widzów. W tym celu stara się między innymi zakupić słonie. Niestety, nikt nie jest zainteresowany jej nowatorskimi pomysłami i nikt nie chce pożyczyć Leni pieniędzy potrzebnych do zakupu olbrzymich ssaków. Bankructwo zbliża się wielkimi krokami
Pomijając historyków, socjologów i wybitnych znawców powojennego kina niemieckiego, przeciętny widz nawet w momencie premiery nie miał za bardzo pojęcia, o co chodziło Kluge. Dziś prawdopodobnie grupa świadomych odbiorców świadomych tego, o czym naprawdę mówi film, i znających specyfikę warunków pracy artystów w RFN w tamtym okresie ograniczona jest do jednostek.
W przypadku alegorycznych arcydzieł (Złoty Lew wszak zobowiązuje) zazwyczaj można się po latach po prostu rozkoszować chociaż samą fabułą, nie znając wszystkich jej odniesień temat walki o uratowanie rodzinnego interesu ma w sobie spory potencjał. Artyści są jednak dodatkowo zamknięci w wyjątkowo hermetycznej formie tylko w nielicznych scenach mamy do czynienia ze zwykłą fabularną narracją, dominują sekwencje opatrzone komentarzem z offu (co więcej narratorka czyta dialogi za bohaterów, na początku przedstawiając, kto ów dialog wygłasza lub też rzucając komentarze typu: Leni Peickert poszła tam i tam, myśląc sobie to lub owo), a także dokumentalne wstawki z archiwów Trzeciej Rzeszy. Może to i oryginalne i awangardowe, ale wielkiego sensu w takim sposobie narracji dostrzec za bardzo nie można
Kategoria: Rozrywka
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.