Jak zwykle życie pełne niespodzianek, kiedy już sądziłam że widziałam każdą prozę mojego kochanego Ammaniti zekranizowaną okazuje się, że zapodziała się jakaś po drodze. Więcej, okazało się że rzeczony maczał pióro w ... giallo. Albo może czymś pokrewnym.
Napisy z translatora i tak ledwo ledwo, gdyż była tylko jedna sztuka angielskich, a jedna sztuka często nie pasuje, ale chyba tym razem jest odpowiednia, film jest ULTRAnieznany.
Obawiam się czy będzie dobry, ale z różnych powodów i tak trzeba obejrzeć.
Podobno o tajemniczych zniknięciach gwiazd włoskiej TV i parze policjantów próbujących rozwikłać tę sprawę.

EDIT:
to jednak nie horror, raczej satyra na czasy w których żyjemy...