CDA nie limituje przepustowości oraz transferu danych.
W godzinach wieczornych może zdarzyć się jednak, iż ilość użytkowników przekracza możliwości naszych serwerów wideo. Wówczas odbiór może być zakłócony, a plik wideo może ładować się dłużej niż zwykle.
W opcji CDA Premium gwarantujemy, iż przepustowości i transferu nie braknie dla żadnego użytkownika. Zarejestruj swoje konto premium już teraz!
Przejście przez pustynię jest etapem próby. Od wyruszenia spod góry Synaj przeszliśmy już przez próbę szemrania ludu, przez próbę pokonania pożądliwości mięsa, mieliśmy też bolesny epizod kwestionowania pierwszeństwa Mojżesza przez Miriam i Aarona. W niniejszym rozdziale cały lud będzie wystawiony na bardzo wielką próbę. Dotąd pory Bóg własnym ramieniem wyprowadził Izraelitów z Egiptu. Dla uczestnictwa w ruchu wyzwolenia wystarczało iść za tłumem. Izraelici pokonali pustynię Paran i dotarli do Ziemi Obiecanej, przyszedł dla nich czas na dokonanie świadomego wyboru. Naśladownictwo już nie wystarczy, muszą podjąć silną i świadomą decyzję wejścia do Ziemi Obiecanej pod Bożym prowadzeniem. Aby ułatwić im wybór, Bóg zleca rozpoznawanie tej ziemi, być może po to, aby wzbudzać pragnienie jej posiadania.
Ciekawy jest werset dwudziesty, gdzie Mojżesz prosi o zbadanie, czy w Ziemi Obiecanej występują - nie drzewa, ale dosłownie - czy tam jest JEDNO drzewo. Mojżesz interesuje się konkretnym drzewem. Którym?
W świetle symboliki biblijnej Mojżesz nie pyta się o to, czy w ziemi Kanaan rośnie jakiekolwiek drzewo. Mojżesz pyta się o to, czy w ziemi Kanaan rośnie choć jeden człowiek sprawiedliwy! Czy Kanaan jest ziemią sprawiedliwości? Lud Wybrany ma zadanie zaprowadzenia sprawiedliwości na Ziemi Obiecanej. Jeśli na tej ziemi rośnie chociaż jeden człowiek sprawiedliwy, wówczas Izraelici muszą uznać prawo tamtej społeczności do zamieszkiwania tej ziemi. Izraelici nie posiadaliby prawa wyganiania społeczności zdolnych do wychowania ludzi sprawiedliwych. Ziemia Obiecana ma być ziemią sprawiedliwości. Ten wymóg odnosi się do ówczesnych mieszkańców Kanaan, ale będzie również odnosić się Izraelitów po ich osiedleniu. Izraelici będą musieli być wspólnotą ludzi sprawiedliwych, w przeciwnym przypadku zostaną wypędzeni z Ziemi Obiecanej, co wydarzy się kilkakrotnie w historii.
Wracając do opowiadania. Być może symbolika użyta przez Mojżesza była zbyt subtelna dla młodych szpiegów, którzy poszli na wywiad do Ziemi Obiecanej. Ruszyli się z rozmachem, bo według tekstu dotarli aż do źródeł rzeki Jordan, czyli do terenu dzisiejszej Syrii. Ten opis nawiązuje do wielkiego Izraela z czasów Dawida i Salomona. W rzeczywistości zgodnie z wersetem 17 Mojżesz wysyła ich do okolic Hebronu, czyli 40km na południu od Uruszalim, przyszłej Jerozolimy.
W tym sprawozdaniu trochę zastanawiający jest brak wzmianki o grobach patriarchów w Hebronie. Nie ma też odpowiedzi na temat obecności chociażby jednego sprawiedliwego człowieka na tej ziemi. Co gorsza, w dyskusji wywołanej silnymi wrażeniami po tym sprawozdaniu, nikt nie wspomina o Bogu. W odpowiedzi na usłyszane sprawozdanie jedni są entuzjastami, większość ludzi jest bojaźliwa, zwłaszcza po usłyszeniu wieści o olbrzymach. Ludzie dzielą się na dwa obozy i powstaje ogromne zamieszanie:
Przypominam, że Izraelici mają cały czas pod oczami zapewnienie Bożej obecności pod postacią słupa obłoku (link), że pod kierownictwem tego słupa obłoku przekroczyli Morze Czerwone i zostali uratowani od największego mocarstwa militarnego z tamtej epoki, że jedynym celem wędrówki przez pustynię jest dotarcie do Ziemi Obiecanej.
Reakcja ludu postępuje narastająco: najpierw płacz, krzyk, rozpacz, później szemranie i wreszcie otwarty bunt, a nawet bluźnienie Bogu. Przyczyną tego wszystkiego jest zapominanie o potężnej obecności miłującego Boga, co skutkuje strachem przed przyszłością i upiększaniem przeszłości. Chcą nawet wybrać sobie nowego wodza i wrócić do Egiptu, a więc chcą wybrać sobie nowego boga w zastępstwie JHWH.
Jak reagują Mojżesz i Aaron? Tutaj muszę poprawić zwykłe tłumaczenie: padają na twarz dosłownie DLA całej społeczności Izraelitów a nie jak słyszeliśmy przed nimi. Padają na twarz oczywiście w kierunku Namiotu Spotkania dla wybłagania Bożej pomocy, a nie w kierunku zgromadzenia. Sprawa jest tak poważna, że brak im słów. Jest to modlitwa cicha, bez żadnego słowa.
My wszyscy publicznie lubimy wypowiadać się za wolnością, ale życie weryfikuje nasze piękne deklaracje. Bo życie w wolności wiąże się z walką. Jeśli uciekamy od walki, wówczas nasze wyznawane wartości są kłamstwem i obłudą mające na celu uśpienie głosu naszego sumienia. Tak też się stało z Izraelitami: kiedy stali przed górą Synaj chętnie deklarowali: Wszystko, co powiedział JHWH, uczynimy! (Wj 19, 8 - link). Ale kiedy przyszedł czas na ofiarę i poświęcenie, wówczas to, co leży na dnie serca wychodzi na wierzch i słychać suche Nie uczynimy!
A przecież wszystko było starannie przygotowane przez Boga: Izraelici otrzymali Prawo Boże, otrzymali Namiot Spotkania i kapłanów do obsługi, szczepy zostały odpowiednio zorganizowane i przygotowane, wszystko jest gotowe oprócz wspólnota ludzi, która miała być stać się żywym pomnikiem wolności podarowanej przez Boga. Właśnie kiedy przyszedł czas na świadczenie o Bożej potędze, słychać krótkie NIE.
Biblia Pięcioksiąg Tora
Stary Testament Tanach
Księga Liczb Bemidbar Numeri
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.