Jeżeli chodzi o część- Przymierze - czy o jej poprzedniczkę - Prometeusza - to już pomijając te filmowe abstrakcyjności, durności i całą masę niedociągnięć w obu filmach - tak można śmiało powiedzieć, że jedna, jak i druga z tych pseudo mega produkcji, to zarówno NIEWYPAŁY, jak najgorsze WTOPY w całej serii o kultowym alienie !!! Dlaczego? Mimo, że w obu przypadkach można śmiało czepiać się właściwie po kolei do wszystkiego, bo są to gnioty dla dzieciaczków z przedszkola, zarówno mocno przerysowane w sobie, jak fatalnie niedopracowane, to nadrzędna przyczyna KLAPY obydwu produkcji, jest zupełnie z innej beczki i dotyczy najistotniejszego problemu. Otóż! Obie te części, to po prostu nabłyszczone bajeczki, o kontekście aliena, który akurat w obu tych przypadkach stanowi zaledwie tło tych bajek, i to jeszcze takie od biedy. Natomiast na motyw przewodni, wysuwa się postać koszmarnie irytującego androida na poziomie bez mała autystycznego głąba, któremu tradycyjnie pomieszały się dyrektywy. A więc zwyczajnie odbiło robocikowi z tytułu za długiego przebywania w samotności i w rezultacie przez obie części wywija cudaczne cyrki, z tą różnicą, że głównie o charakterze bełkotu psychologicznego. Tymczasem, pozostała seria o Alienie, to są to filmy poważne, mocne, ostre i przerażające, zamiast jakiś tam familijnych bzdur, jak Przymierze i Prometeusz. Lecz przede wszystkim, są to filmy, o Obcym, gdzie wątek przewodni, stanowi motyw Aliena, wokół którego koncentruje się cała fabuła. Natomiast pozostałe wątki, jak właśnie dla przykładu, motyw zbuntowanego androida, to na odwrót, są to konspekty zaledwie dosyć poboczne. I to jest właśnie, ta kluczowa, jak kolosalna różnica, pomiędzy pomiędzy poprzednią serią Aliena, a tymi nowymi częściami. Co jednocześnie stanowi kontrastowo bardzo wyraźny i uzasadniony argument dla dyskredytacji Przymierza oraz Prometeusza, jako ewentualnej kontynuacji Aliena. I zarówno stanowi odpowiedź, dlaczego te nowe części przyniosły klapę i całkowicie nie przypadły do gustu fanom serii kultowego Obcego. Są to po prostu odrębne filmy, z zapożyczonym motywem z Aliena, tak dla picu, które w zasadzie bardzo nie wiele mają czegokolwiek wspólnego z Obcym, a których motyw przewodni stanowi głównie ten współcześnie modny, psychologiczny bełkot. I tylko za takie mogą być traktowane!
Odpowiedz
@anonim150: Przecież idioto o Alienie w Prometeuszu miało być tylko napomknięcie pokazujące jak obcy wyodrębnił się do postaci znanego nam humanoida, that's it, finito. Film sam w sobie oczywiście miał tyczyć się zupełnie czegoś innego, tego czego móżdżki motłochu nie znoszą najbardziej a mianowicie skłaniającego do refleksji konceptu poszukiwacza prawdy. Ten film jest gnojony nie tylko za to, że nie jest następną szablonową mroczną, sieczką ku zaspokojenia satysfakcji dopaminowej plebsu w sobotę przy piwku, a przede wszystkim dlatego, że swym założeniem wywołuje reakcję alergiczną u odbiorców zatwardziałych intelektualnie dla których wykroczenie jakkolwiek poza utarty schemat jest czymś ku*wa abstrakcyjnym. Gdy produkcja zawartą w niej ideą godzi w ogólno przyjęte schematy i wierzenia, z mostu zostaje zmieszana z błotem i oblepiana mianem bajeczki oderwanej od rzeczywistości. Ku.wa przecież na tym polega sztuka, na myśleniu abstrakcyjnym, na odmiennych koncepcjach, na fantazjowaniu i dociekaniu, to daje własnie jej urok i charakter.
Gdy czytam to co napisałeś, popieram stwierdzenie, że jednym z największych błędów cywilizacyjnych było udostępnienie motłochowi nauki czytania i pisania.
Odpowiedz