Najgłupszy film z Clintem Eastwoodem jaki widziałem...co on chciał osiągnąć-uciec od wizerunku kowboja i twardego gliny?Właśnie do takich ról jest stworzony!I jeszcze te piosenki country-same smuty...muzyka country nie jest wcale taka beznadziejna jak w tym słabym filmie,wystarczy posłuchac wspaniałych kawałków Johnny Casha....Ten film to porażka.
Odpowiedz
anonim12(*.*.118.12) 2024-11-05 09:37:390
Film lepszy niż nowsze jego produkcje, może "Za wszelką cenę". Jest naturalniejszy, tzn prawdziwszy, alkoholizm nieco przesadzony bo powinno być, chorujący na gruźlicę muzyk a nie uzależniony od alkoholu. A teraz opinia: film uderzył w ukrytą we mnie strunę, poruszająca historia bo jak ma taką nie być skoro należna nagroda za talent mija człowieka którego zabiera choroba. Najlepszą recenzją jest ścisk gardła i łzy cisnące się do oczu, kwintesencja kinematografii bo u jej podstaw leży wywołanie w odbiorcach emocji i ten film taki jest. Jeszcze słowo o poniższej recenzji, nie zauważyłem w filmie próby ucieczki Estwooda od wspomnianego wizerunku, jest tu jeszcze twardszy niż w rolach kowbojów i glin czego dowodem jest walka o pozostawienie odrobiny tego co miał w sobie. Należne słowo dla chłopaka, który wcielił się w rolę siostrzeńca, świetna robota. A jeśli chodzi o muzykę i rzekome smuty to jako antidotum polecam Diskopolo, w którym nie ma smutów.
Odpowiedz