CDA nie limituje przepustowości oraz transferu danych.
W godzinach wieczornych może zdarzyć się jednak, iż ilość użytkowników przekracza możliwości naszych serwerów wideo. Wówczas odbiór może być zakłócony, a plik wideo może ładować się dłużej niż zwykle.
W opcji CDA Premium gwarantujemy, iż przepustowości i transferu nie braknie dla żadnego użytkownika. Zarejestruj swoje konto premium już teraz!
www.wolaboza.org
Co zrobili Nadab i Abihu? Przybliżyli przed Panem swoje dary, zgodnie z zasadami ofiar świątynnych. Użyli prawidłowego kadzidła. W czym tkwił ich błąd? Powinni byli brać ogień z dużego ołtarza na zewnątrz, położyć na nim kadzidło i dopiero wejść do Namiotu Spotkania. Zamiast tego wzniecali własny ogień, a więc ich ofiara kadzielna nie była powiązana z ołtarzem świątynnym, gdzie podnoszone są ku Bogu ofiary zwierzęce w miejscu ofiarodawców. Poprzez nałożenie rąk na żertwę ofiarną, ofiarodawca utożsamiał się z nią i symbolicznie sam kładł się na ołtarzu przed obliczem Boga. W poprzednim wersecie żertwa ofiarna została strawiona przez Boży ogień, a skoro zabrakło Nadabowi i Abihu ofiary, sami zostali strawieni przez ogień. Nie ma wzmianki o tym, jakoby Bóg się rozgniewał na nich. Nadab i Abihu byli zbyt niecierpliwi, chcieli zrobić za dużo i za szybko, nie posłuchali nakazów Pana. Najważniejsze pouczenie jest takie, że Prawo Boże chroni kapłanów przed skutkami nierozważnych czynów.
Nieposłuszeństwo Nadaba i Abihu przypomina też nieposłuszeństwo Adama i Ewy, którzy nie chcieli wierzyć w to, że Prawo Boże chroni a nie uciska. Nadabowi i Abihu wydawało się, że skoro zostali wyniesieni do tak ważnej posługi przed obliczem Boga, mogą poczynać według własnej inicjatywy, według własnego widzimisię, jakby byli właścicielami Bożych spraw, jakby sami byli bogami. Taka była też pokusa wyszeptana przez węża w ogrodzie Eden. Nadab i Abihu mieli wielkie pragnienie bycia wyniesionymi do Boga, ale zbliżyli się do Boga bez odpowiedniego przygotowania, bez ochrony Prawa Bożego. Udało im się: zostali strawieni przez Boży ogień, bo przecież o to właśnie chodzi w ofiarach świątynnych, ale nie byli przygotowani i pomarli. Z tej historii wynika również, że większą wartość ma posłuszeństwo nad spontanicznymi ofiarami. Samuel powie Saulowi: Lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość - od tłuszczu baranów (1 Sm 15, 22).
Wolność jest pięknym słowem, ale nie jest swobodą, nie jest brakiem wszelkich granic. Wolność jest zdolnością do wyboru życia. Dzisiejsze społeczeństwo nie jest edukowane w tym temacie, dlatego wydaje mu się, że wolność to możliwość wyboru dobra lub zła. Nieporozumienie polega na tym, że wola człowieka nie jest zdolna do wyboru zła. Nawet kiedy człowiek popełnia błędy, jemu się wydaje, że wybiera dobrze DLA SIEBIE. Postawa egoizmu polega na tym, że grzesznik chce dobrze dla siebie nawet kosztem innych ludzi. Dla takiego człowieka dobre jest wszystko, co jest pożyteczne DLA MNIE. Taka gotowość do wykorzystywania innych nie ma oczywiście niczego wspólnego z wolnością.
Przenosząc to na nasze realia, wiele osób na przykład nie odczuwa przyjemności z modlitwy lub z pomagania bliźniemu i z tego powodu oskarża siebie o brak gorliwości. Ale tak naprawdę bardziej wykazuje się miłość poprzez odwiedzanie kogoś bez chęci, niż poprzez odwiedzanie go chętnie. W pierwszym przypadku dokonuje się tego czynu z tytułu samego posłuszeństwa nakazom Boga, w drugim przypadku dba się o siebie bardziej niż o chorego. Odczuwanie przyjemności nie jest zabronione, ale w naszej kulturze przywiązujemy większą wagę do aktu spontanicznego niż do aktu dokonanego w posłuszeństwie. Takie podejście powoduje, że tak naprawdę stajemy się niewolnikami własnych zachcianek. Jest to też mylone z pojęciem autentyczności. Niby jestem autentyczny tylko wówczas, kiedy mi się czegoś chce. Otóż chorej osobie też się nie chce leżeć, ale potrzebuje moich odwiedzin i dlatego do niej idę. Moja wolność wyraża się poprzez moją zdolność do pokonania własnych stanów emocjonalnych. Te wychwalane spontaniczność i autentyczność są pomylone z pojęciem wolności, a tak naprawdę są niewolą w stosunku do własnych hormonów.
W przypadku Nadaba i Abihu, ich przykład umieszczony pierwszego dnia ich służby świeci jako głośną przestrogę dla wszystkich przyszłych kapłanów. Jeśli mieli dobre intencje wzniesienia się ku Bogu, zostali wysłuchani i spotkali się z Nim twarzą w twarz bez przygotowania, z wiadomym skutkiem. To jakby biblijna wersja mitu o Ikarze: Nadab i Abihu tak bardzo pragnęli zbliżać się do światła Bożego, wznosić się ku Niemu, że spalili własne skrzydła Grzech Nadaba i Abihu jest grzechem zarozumialstwa. Bycie nowo wyświęconym kapłanem nie jest usprawiedliwieniem dla poczynania według własnych zachcianek. Kapłan przestrzega i wypełnia polecenia, które nie pochodzą od niego samego. Kapłan nie stoi ponad prawem liturgicznym. Takie zachowanie jest bałwochwalstwem względem samego siebie, to próba naginania Bożych praw do własnej woli.
Biblia Pięcioksiąg Tora
Stary Testament Tanach
Księga Kapłańska Wajikra Leviticus
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.