+ Napisz wiadomość
210318 odsłon wideo
Dołączył(a): 2020-03-04
Foldery
Kiedy w Jaworznie słyszymy określenie Skałka to niemal automatycznie oczami wyobraźni widzimy tą, która położona jest w rejonie ulicy Insurekcji Kościuszkowskiej naprzeciw szybu Piłsudski. Nie jest to wszak jedyna skałka na terenie naszego miasta. Istnieje takowa również w rejonie Białej Przemszy, na obrzeżach jaworznickiego Długoszyna, zwana w przeszłości Skałą lub Opoką. To malownicze i nie do końca poznane miejsce kryje w sobie wiele tajemnic, przejawiających się między innymi w różnego rodzaju symbolach, które napotkać możemy spacerując w tejże okolicy. O pochodzeniu tychże, o ich znaczeniu, a także o tym, skąd wzięła się nazwa Skałka i w jaki sposób de facto powstała ta geologiczna formacja opowiada historyk Jarosław Sawiak.



Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl09:04 10 09:04Jaworzno mało znane - symbole Skałki 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Kto by pomyślał, że mamy w Jaworznie miejsca wyjątkowo malownicze, z rozległymi polami,  łąkami i leśnymi duktami. Choćby taki Długoszyn, malowniczy a na dokładkę można tam odnaleźć zadziwiające wały. Opowiada o nich historyk, badacz dziejów Jaworzna Jarosław Sawiak.

Do długoszyńskich wałów dotrzecie jadąc od starego kościółka parafialnego w Długoszynie ul. Widokową w kierunku Osiedla Stałego.

Materiał pochodzi ze strony http://www.jaw.pl05:42 25 05:42Jaworzno mało znane - wały długoszyńskie 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Długoszyn, będący od kilkudziesięciu lat dzielnicą miasta Jaworzna może poszczycić się niezwykłą historią, sędziwymi obiektami, takimi jak stary młyn, szkoła ariańska, obiekty sakralne czy domniemany zamek. Mało się jednak mówi o tym, że miejscowość ta, wzmiankowana po raz pierwszy w stuleciu trzynastym ma w swej historii ponad dwustuletni okres zaniku osadnictwa, stanowiący z tejże osady wioskę widmo. Jak się to stało, że wieś, która istniała niewątpliwie, nagle rozmyła się w odmętach historii i czasu? O tym dość osobliwym lokalnym precedensie opowiada, historyk Jarosław Sawiak.



Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl08:13 13 08:13Jaworzno mało znane - wioska widmo 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Na przestrzeni wieków nasz kraj wielokrotnie zmieniał swoje granice; od państwa Piastów, po czasy Rzeczpospolitej, od zaborów do okresu międzywojennego - aż po współczesność. Przez zdecydowaną większość tego okresu jednak ziemia jaworznicka stanowiła integralną część naszej ojczyzny; zarówno państwa polskiego, jak i różnego rodzaju organizmów administracyjnych czy politycznych, które były namiastką Polski lub posiadały jej quasi państwowy charakter. W dzisiejszym odcinku o jednym z takich właśnie organizmów i znaczeniu przynależności terenu dzisiejszego Jaworzna do tegoż właśnie. Mowa tutaj o Wolnym, Niepodległym i Ściśle Neutralnym Mieście Krakowie z Okręgiem, znanym pod nazwą Rzeczpospolitej Krakowskiej. O szczegółach opowiada historyk Jarosław Sawiak.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl08:10 13 08:10Jaworzno mało znane - w wolnym mieście 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Jaworzno ma swoje tajemnice, ma cuda i dziwy, miało nawet własną lożę masońską. Po zakamarkach historii miasta oprowadzać Was będziemy z historykiem, badaczem dziejów miasta Jarosławem Sawiakiem.

Zaczynamy z grubej rury -  od opowieści o długoszyńskim zamku. Dotrzecie tam jadąc z rynku w Długoszynie, obok starego kościółka parafialnego w ul. Jana Długosza w kierunku Skałki. Interesujące nas miejsce znajduje się na obrzeżach tamtejszego lasu.

Materiał pochodzi ze strony http://www.jaw.pl06:19 17 06:19Jaworzno mało znane - zamek w Długoszynie 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Na terenie jaworznickiego Osiedla Stałego, przy dzisiejszej ulicy Inwalidów Wojennych, mającej dziś głównie przemysłowo-usługowy charakter mieścił się w czasie II wojny światowej niemiecki obóz koncentracyjny Neu-Dachs, który w historiografii znany jest jako obóz dwóch totalitaryzmów.

Miał on status podobozu względem KL Auschwitz Birkenau. Podobozów takich zresztą w okolicy było kilkadziesiąt. Dlaczego jednak w Jaworznie? Dlaczego właśnie u nas założono tenże właśnie, jakie były okoliczności jego powstania, jak funkcjonował oraz jakie były losy tutejszych więźniów wywodzących się z różnych części Europy? I wreszcie gdzie znajduje się tytułowa zbiorowa mogiła i kto w niej spoczywa? Opowiada historyk Jarosław Sawiak.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl11:35 16 11:35Jaworzno mało znane - zbiorowa mogiła 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Żyjemy w czasach, w których poziom higieny oraz gospodarowania nieczystościami i odpadami jest relatywnie wysoki. Wystarczyłoby się wszak przenieść w czasie zaledwie o kilka pokoleń, a zastana rzeczywistość wyglądałaby zupełnie inaczej; brud, wszechobecny smród oraz walające się niemal wszędzie nieczystości, odpady i fekalia. A to wszystko w naszym Jaworznie. O przyczynach tegoż zjawiska, a także o potencjalnych jego skutkach opowiada, jak co tydzień, historyk Jarosław Sawiak.




Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl07:21 45 07:21Jaworzno mało znane - Śmierdzący problem 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Miejsce, o którym w dzisiejszym odcinku opowie Państwu historyk Jarosław Sawiak, jest rejonem, o którym słyszało w Jaworznie zapewne bardzo niewielu. Co to więc za miejsce, gdzie się znajdowało, skąd wzięła się taka, a nie inna nazwa tegoż, a finalnie o tym, co wspólnego miało ono z planowanym w tamtej okolicy uzdrowiskiem? Serdecznie zapraszamy.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl07:57 45 07:57Jaworzno mało znane - Żelazna Woda 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Na ziemiach polskich narosło przez wieki wiele stereotypów na temat Żydów; od fanatyka religijnego do skąpca i lichwiarza. I chociaż w każdym stereotypie kryje się zapewne ziarenko prawdy, to jednak w dzisiejszym odcinku historyk Jarosław Sawiak opowie Państwu o zdecydowanie innym wizerunku Żyda, a dokładniej o żydowskiej filantropii. A wszystko to wpisane w historię naszego Jaworzna. Serdecznie zapraszamy.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl09:45 49 09:45Jaworzno mało znane - Żydowska filantropia 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Nie jest tajemnicą, że związki Jaworzna ze starym, królewskim Krakowem sięgają kilku stuleci wstecz. Pomimo faktu, że w latach 70-tych ubiegłego stulecia miasto przyłączono do województwa katowickiego, a dwie dekady temu do województwa śląskiego, ślady związków tych są nadal wyraźne; słychać to po sposobie mówienia, po architekturze, czy strojach ludowych.

To w Krakowie czujemy się niemal jak u siebie, a na przestrzeni wieków zawsze byliśmy tuż obok, w tym samym księstwie, województwie czy kraju. W czasach kiedy coraz częściej mówi się o małych ojczyznach, pamiętać musimy, że nasza mała ojczyzna, Jaworzno, historycznie, kulturowo i etnograficznie jest częścią ziemi krakowskiej. Dzisiaj wiec trochę Krakowa w Jaworznie, trochę Jaworzna w Krakowie, na kilku prostych przykładach, których w rzeczywistości można by mnożyć bez liku. Zacznijmy więc od tych najbardziej uchwytnych



Materiał pochodzi ze strony http://www.jaw.pl07:20 10 07:20Jaworzno mało znane: krakowskie wątki 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

O zakładach chemicznych Organika  Azot słyszeli  bodaj wszyscy. Ale nie wszyscy zapewne wiedzą, że skąd wzięła się nazwa tegoż zakładu oraz, w  związku z tym, nazwa najbliższej okolicy. Tym bardziej enigmatyczną wydaje się miejscowa nazwa Chacharówka. Jakiego więc miejsca dotyczy dokładniej i skąd wzięło się takie, a nie inne określenie? Zaprasza, jak co tydzień, historyk Jarosław Sawiak. 

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl06:27 20 06:27Jaworzno mało znane Azot i Chacharówka 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Na przestrzeni stuleci ludzie musieli radzić sobie, jak tylko umieli. W obliczu głodu, represyjnej polityki zaborcy czy okupanta, życie niejednokrotnie było trudne i ciężkie. Dotyczyło to zarówno aspektu politycznego, społecznego i gospodarczego.

Szczególnie widoczne to było w naszym rejonie, gdzie bardzo długo na rzece Przemszy przebiegała granica państwa, w XIX stuleciu przebiegały tędy natomiast granice zaborów. Nawet w okresie okupacji, pomimo faktu, że granica Rzeszy Niemieckiej z Generalnym Gubernatorstwem została przesunięta za Trzebinię (okolice Dulowej), to zachowano tutaj wówczas tzw. granicę policyjną i celną, aby uniemożliwić i wyeliminować lokalny przemyt towarów, głównie żywności  ale także ludzi.
Byli jednak tacy, którzy ryzykując bardzo wiele, podejmowali działania mające na celu ów przemyt. Trzeba też jasno sobie powiedzieć, że proceder taki podyktowany był ogólną biedą i głodem, a nie chęcią zarobku, chociaż ten ostatni też odgrywał istotną rolę. Niemcy w czasie wojny bardzo surowo karali tego typu kontrabandę. Za działalność taką można było trafić do więzienia czy obozu. Sam pamiętam, jak babcia opowiadała, jak jej mama przyłapana została na tego typu procederze, za co trafiła do więzienia w Wadowicach. Tylko bardzo wysoka łapówka uchroniła ja przed Oświęcimiem. Wbrew pozorom niemieccy żołnierze byli bardzo podatni na przekupstwo i łapówki.

Kiedy skończyła się wojna, przez całe lata czterdzieste panowała w Jaworznie bieda. Ludzie oszczędzali na wszystkim tym, na czym się dało. Jedli bardzo skromnie, oszczędzali zimą na opale.
Statystyczna rodzina grzała się zimą przy jednym piecu. Jednocześnie kombinowała tak, by jakoś przeżyć. Jednocześnie jednak ludzie czas spędzali ze sobą. Na pogaduchach, na skubaniu gęsi. Dawniej, już wiele lat po wojnie miejscem zbornym był np. miejscowy magiel. Było to miejsce, w którym nie tylko prasowano (maglowano) pościel, ale nade wszytko plotkowano. Było to wiec swego rodzaju centrum przepływu informacji. Nawiązując po trochu do tematu, przytoczyć wypada jedno ze wspomnień Bartłomieja Cieszyńskiego, w wydanej przez MMJ książce pt. Jaworzno minione. Wspomina on o niejakiej Babie z Prus. Była to starsza kobieta, która przynajmniej raz w miesiącu przyjeżdżała ze Śląska i zbierała zamówienia na konkretne usługi.

Chodziło m.in. o zapotrzebowanie na dywaniki, którymi okrywano w zimie zimne podłogi, aby choć trochę ocieplić mieszkanie. Nie były to jednak dywaniki czy chodniczki taki z jakimi mamy do czynienia dziś. Tak naprawdę miejscowe kobiety wykorzystując starą pościel czy ubrania, cięły te właśnie na cienkie paski. Następnie zwijały je w spory kłębek i jako swego rodzaju kule zawiązywały. Wspomniana baba zabierała kule i po jakimś czasie przywoziła owe dywaniki. Były to tak naprawdę pozszywane ze sobą strzępy i kawałki, które odtąd stanowiły całość. Były one zazwyczaj niewielkie. Rozkładano je pod nogami, między innymi przy łóżkach. Były one nędzne, ale spełniały swą rolę. Sama okolica był również niezwykle nędzna. Wspominany przez pana Cieszyńskiego rodzinny Pszczelnik był wówczas nędznym zlepkiem biednych chałup.

Co ciekawe, tytułową osobę nazywano wówczas właśnie Babą z Prus. Okazało się więc, że pokłosie zaborów i przynależność Śląska do Prus zrobiły krecią robotę i spowodowały, że osoby zza Przemszy utożsamiano nie tylko ze Śląskiem jako takim, ale także z Prusami. Jest to o tyle dziwne, że przynależność Śląska do Prus sięga zaledwie wieku osiemnastego, a na terenie Górnego Śląska żywioł polski silny był nadal obecny po I wojnie światowej, pomimo wielu dekad intensywnej i bezpardonowej germanizacji.

Jarosław Sawiak

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl12:09 19 12:09Jaworzno mało znane Baba z Prus 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Biała Przemsza to nadal rzeka niebezpieczna, dzika i nieuregulowana. Nad jej brzeg można dotrzeć z długoszyńskiego rynku, ul. Nadbrzeżną do jej końca, aż do tunelu wiodącego pod nasypem, następnie wzdłuż Koziego Brodu do jego ujścia do Białej Przemszy. O rzece opowiada historyk, badacz dziejów Jaworzna Jarosław Sawiak.

W XVIII w. pobudowano w okolicy drewniany most. Do współczesności dotrwały jedynie pale, widoczne przy niskim poziomie rzeki. Do 1839 r. po Białej Przemszy pływał statek parowy, wykorzystywany do transportu i przewożenia wycieczkowiczów.

Materiał pochodzi ze strony http://www.jaw.pl07:28 19 07:28Jaworzno mało znane Biała Przemsza 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Tytułowe określenie kojarzy się zazwyczaj z dziejami dziewiętnastowiecznego Krakowa. Oznaczało ono zwolenników wyburzania części starego miasta, a dokładnie obiektów uznanych za przestarzałe i niefunkcjonalne. Dotyczyło to głównie murów obronnych, Bramy Florianskiej, szeregu baszt, Barbakanu czy Ratusza. Zwolennicy wyburzenia twierdzili, że przestarzała, popadająca w ruinę zabudowa, hamuje rozwój przestrzenny miasta. I rzeczywiście większość murów obronnych została rozebrana tak jak i większość Ratusza. Ocalała Brama Floriańska, Barbakan, wieża ratuszowa. Zawdzięczamy to zresztą Feliksowi Radwańskiemu, dzięki staraniom, którego oddało się wspomniane obiekty ocalić. Natomiast na miejscu rozebranych umocnień miasta zorganizowano dzięki Radwańskiemu tzw. Planty. Samego Feliksa Radwańskiego łączy też sporo z Jaworznem. To on uznawany jest za pomysłodawcę i twórcę jaworznickiego rynku.

Samo natomiast sformułowanie burzymurki z czasem zaczęło oznaczać zwolenników usuwania z przestrzeni publicznej zabudowy starej, której z różnych przyczyn nie remontowano i o które nie dbano i które też faktycznie z czasem trzeba było wyburzyć. O ile jednak na ich miejscu wznoszono jakieś przemyślane, alternatywne obiekty, to było to dość zrozumiałe, o tyle jednak w przypadku braku takiej alternatywy bardzo często w tkance miejskiej powstawały pustki i dziury. Zjawisko takie dotyczyło w przeszłości także Jaworzna, szczególnie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Nie wiązało się ono z jakąś określoną grupą ludzi, a raczej z pewnym nurtem, w ramach którego wyburzano część lokalnej zabudowy. Czy było to postępowanie celowe, czy akt bezmyślności i krótkowzroczności? Trudno to określić. W niczym to nie zmienia faktu, że z przestrzeni urbanistycznej Jaworzna zniknęło sporo obiektów. Wspomnieć wypada, chociażby o starym kościele św. Wojciecha. W wyniku celowego wybrania kilkunastometrowego filaru węgla pod budynkiem świątyni kościół zaczął ulegać stopniowemu niszczeniu. W końcu konieczna była jego rozbiórka. I tak, zamiast ładnego, zabytkowego kościoła mamy swego rodzaju hybrydę, będąca połączeniem przedwojennego prezbiterium z tzw. halą wybudowaną w latach 70. XX wieku. Podobnie rzecz się ma z Kocim Zamkiem, który kiedyś był ładną, prywatną willą, będącą własnością jednego z austriackich urzędników górniczych i stanowiącą niewątpliwie ozdobę naszego miasta. Z czasem budynek podzielono na mieszkania prywatne, a w latach 70. XX wieku obiekt rozebrano ze względu na zły stan techniczny.

Szkoda tylko, że wcześniej nikt nie zatroszczył się o to, by obiekt uchronić i ocalić. W tej samej dekadzie rozebrano kamienicę na styku rynku i ul. Pocztowej, będącą kiedyś siedzibą milicji. Nie do poznania zmieniła się też okolica ul. Mickiewicza i Grunwaldzkiej. Z dawnej zabudowy biegnącej od ul. Mickiewicza do Królowej Jadwigi pozostał jedynie Cech. Wyburzono też kilka innych obiektów, drogę krajową nr 79 przesunięto nieco, natomiast po likwidacji kopalni Kościuszko w jej miejscu pojawiła się olbrzymia dziura w sercu miasta. Wszystko to doprowadziło niestety do zaniku zwartej tkanki, stanowiącej swoisty, małomiasteczkowy klimat. Faktem jest, że dla niektórych kojarzył się z niefunkcjonalną ciasnotą, ale ta właśnie tworzyła może nie zawsze spójną, ale zwartą całość miasta. A dziś, pomimo pewnych alternatywnych rozwiązań przestrzennych, tak jakby chociaż galeria Galena czy jaworznickie planty, można w Jaworznie odczuć pewną urbanistyczną pustkę i luki. Bo nawet jeśli wspomniane budynki nie przedstawiały jakiejś znaczącej wartości historycznej, to jednak stanowiły integralną część tego, co nazwać można historycznym Jaworznem. Budynki rzecz jasna burzono na podstawie decyzji administracyjnych, ale dlaczego takowe podejmowano? Niektóre z nich, tak jak chociażby Koci Zamek mogły kojarzyć się z okresem międzywojennej Polski, zaborów czy dominacją burżuazji. Na remonty niektórych być może nie można było lub nie chciano znaleźć pieniędzy. Być może nikogo to nie obchodziło, a starą zabudowę uznano za przestarzałą i odstającą od nowej rzeczywistości. Zazwyczaj jej alternatywą była pustka albo brzydota. Niestety. I nawet jeśli w ostatnich dekadach starano się owe luki w taki czy inny sposób zagospodarować, to jednak poczucie pewnej pustki jest nieodwracalne.

Jarosław Sawiak

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl07:20 12 07:20Jaworzno mało znane Burzymurki 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Niejednokrotnie przechodzimy lub przejeżdżamy obok miejsc, które nie zwracają naszej uwagi i nie budzą większego zainteresowania. Niekiedy jest jednak inaczej. Dostrzegamy wówczas obiekty, które stanowią trwały element krajobrazu, jednak bardzo często nie mamy pojęcia o ich przeznaczeniu. W dzisiejszym odcinku historyk Jarosław Sawiak opowie Państwu o jednym z nich. Serdecznie zapraszamy.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl04:52 16 04:52Jaworzno mało znane Co to za zbiornik? 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Pierwsze placówki, które dziś określamy mianem domów kultury, powstawały w Polsce już w XVIII wieku. Ich podstawowym zadaniem było rozpowszechnianie szeroko pojętej kultury, przede wszystkim polskiej literatury oraz umiejętności czytania i pisania. Na początku zresztą nazywano placówki te zazwyczaj domami czytelniczymi. Bardzo istotną rolę odegrały one zresztą w stuleciu dziewiętnastym, w okresie zaborów, głównie w ramach pracy organicznej i pracy u podstaw, kiedy to owe ośrodki w kolosalny sposób przyczyniły się do obrony polskości w zaborze pruskim (potem niemieckim) i rosyjskim.

Swego rodzaju boom ośrodki takie przeżyły w okresie międzywojennym, kiedy to z siedmiuset placówek na początki lat dwudziestych XX wieku wzrosły do niemal pięciu tysięcy tuż przed wybuchem II wojny światowej. Ówczesne domy kultury powstawały zazwyczaj jako inicjatywa społeczności lokalnych wspierana niejednokrotnie przez lokalne zakłady przemysłowe.

Podobnie zresztą było w Jaworznie, w którym funkcję domów kultury pełniły towarzystwa sokolskie, wspierane przez Gwarectwo Jaworznickie czy Jaworznickie Komunalne Kopalnie Węgla. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dynamiczna po zakończeniu II wojny światowej. Dlaczego? Otóż ówczesna władza ludowa, chcąc umocnić swoją pozycję i zakorzenić się na dobre, postanowiła domy kultury właśnie wykorzystać w celach propagandowych i indoktrynacyjnych.

Nowy system polityczny dążył w ten sposób do stworzenia nowego człowieka, obywatela socjalistycznego, a tego typu placówki zamierzano do tego wykorzystać. Dlatego też wraz z powstawaniem nowych osiedli mieszkaniowych budowano także zupełnie nowe domy kultury bądź tworzono je na bazie starych budynków, m.in. domów ludowych. Zwano je po prostu domami kultury, bądź klubami. Budowano je w miastach, miasteczkach czy wsiach. Budowano zaś z inicjatywy społecznej, czasami przy częściowym wsparciu państwa. Co do zasady kubatura i zaplecze budynków było porównywalne. Mieściła się zawsze w takich obiektach sala teatralna, zaplecze, pomieszczenia administracyjne, pomieszczenia do spotkań, odczytów, gier, także te, które mieściły lokalne biblioteki. 

Zasadnicza różnica wiązała się z metrażem danego obiektu. I tak np. Dom Kultury KWK Jaworzno obejmował salę, która wyposażona była w trzysta miejsc, kawiarnię dla 160 osób, biblioteczkę i salę wykładowo-wystawową. Budynek ten, usytuowany dziś przy ulicy Gwarków 2, powstał w roku 1969 po dziesięciu latach budowy w czynie społecznym, wspartym rzecz jasna przez kopalnię Tadeusz Kościuszko. Budynek ten, na planie prostokąta charakteryzuje się frontowym podcieniem, wspartym na dziewięciu filarach, natomiast elewacja ozdobiona była ceramiczną kompozycją, przedstawiającą proces powstawania węgla w przyrodzie.

Niemal bliźniaczy obiekt wybudowano także w Jeleniu. Tam ceramiczna elewacja przedstawiała krakowskich mieszczan. W pozostałych dzielnicach powstawały także lokalne domy kultury. Największy z nich funkcjonowała jako jednostka przyzakładowa KWK Komuna Paryska na Osiedlu Stałym (dzisiejszy Młodzieżowy Dom Kultury). Różni się on znacznie, przede wszystkim wielkością od innych tego typu placówek, ale pamiętać trzeba, że okoliczności jego powstania były nieco inne, choć zasadniczy cel bardzo podobny. Natomiast wspomniany Dom Kultury w Jeleniu czy na ulicy Gwarków był szczytowym osiągnięciem w swoim zakresie. Niejednokrotnie obiekty te, jak stwierdza pracownik jaworznickiego muzeum, Pani dr Iwona Brandys, miały charakter dominanty, czyli miały swą sylwetką górować nad okolicą, podkreślając rangę placówki, jak i władzy ludowej, to jednak nie zawsze tak było. W Jaworznie, oprócz przyzakładowego Domu Kultury Komuna Paryska, pozostałe obiekty nie górowały nad okolicą, posiadały jednak masywną bryłę, wyróżniającą się w danej okolicy.

Chociaż tego typu placówki pierwotnie miały spełniać funkcje propagandowe, to jednak z czasem rzeczywiście zaczęły spełniać swoje rzeczywiste funkcje. W salach organizowano koncerty, przedstawienia, organizowano różne uroczystości okolicznościowe, organizowano czas dla dzieci i młodzieży, często przyjeżdżało do tychże kino objazdowe, które było nie lada atrakcją. W czasie zmian ustrojowych przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych placówki te przezywały kryzys. 

Najbardziej widoczne to było w przypadku Domu Kultury KWK Jaworzno. Kiedy zlikwidowano kopalnię Tadeusz Kościuszko, zniknął również podmiot wpierający tenże obiekt. Z czasem obiekt ten mieścił głównie dyskotekę, ulokowaną w piwnicach, która swego czasu cieszyła się dużą popularnością, choć był to okres, kiedy zarówno placówka, jak i dzielnica nie należała do bezpiecznych. Zazwyczaj obiekt ten określano jako DeK, czyli skrót od domu kultury właśnie. Każdy więc kto mówił, że idzie do DeKu, miał na myśli właśnie to, konkretne miejsce, pomimo że domów kultury jako takich było znacznie więcej.
Jarosław Sawiak

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl11:11 13 11:11Jaworzno mało znane DeK 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Kiedy w Jaworznie słyszymy określenie Dziećki to niemal automatycznie, przywodzi ono na myśl zbiornik wodny, położony u południowo  zachodnich granic naszego miasta. W dzisiejszym odcinku więc historyk Jarosław Sawiak opowie nam o tym właśnie miejscu; o okolicznościach jego powstania, o bardziej oficjalnych jego nazwach oraz o funkcjach, jakie akwen ten spełnia do dnia dzisiejszego. Serdecznie zapraszamy.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl05:42 15 05:42Jaworzno mało znane Dziećki 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Kiedy słyszymy określenie Dziki Zachód to nieodłącznie kojarzy nam się ono z westernami, Ameryką i kształtowaniem się państwa amerykańskiego, amerykańskiej tożsamości, kultury i popkultury. Sformułowanie to na tyle mocno weszło do tej ostatniej, że do dzisiaj używane jest w różnych kontekstach i znaczeniach.

I tak na przykład Dzikim Zachodem nazywano część północnego śródmieścia powojennej Warszawy (usytuowanej na zachód od PKiN-u), gdzie zabudowa była chaotyczna, niespójna, a co rusz walały się sterty gruzu, pomiędzy którymi powstawały pierwsze bloki  wszystko to zaś przypominało jedną wielką prowizorkę, eksplorowaną i zasiedlaną ponownie po wojnie. Dzisiaj rzecz jasna określenie takie nie jest już powszechnie używane. W naszej historii dzikim zachodem określano także tzw. Ziemie Odzyskane, czyli obszary m.in. Śląska, Ziemi Lubuskiej czy Pomorza Zachodniego, które po zakończeniu II wojny światowej przyłączone zostały do Polski. Względem Polski międzywojennej był to rzeczywiście zachód. A dlaczego dziki? Ano dlatego, że przesiedleńcy z odebranych Polsce wówczas Kresów Wschodnich zasiedlali obszary odzyskane, przy jednoczesnym, przymusowym wysiedlaniu stamtąd Niemców. Bardzo często więc całe gospodarstwa, pola, domy, zabudowania gospodarskie stały puste, a przesiedleńcy zajmowali je spontanicznie, stając się finalnie ich właścicielami. Owa migracja więc i podbój przypominała więc ów tytułowy dość dziki zachód.

Co ciekawe jednak tereny odzyskane zaludniane były nie tylko przez przesiedleńców z kresów. Niejeden mieszkaniec Polski właściwej, tej, nazwijmy to rdzennej, dał się skusić perspektywą przejęcia dużego gospodarstwa i ziemi za darmo i to w majestacie prawa. Byli i tacy, którzy nie podjęli tego ryzyka, wychodząc z założenia, że prędzej czy później Niemcy wrócą. Pamiętam, jak mama mojego taty opowiadała, że dziadek chciał jechać na zachód (zrobiła tak jedna z jego sióstr). Sam był zresztą repatriantem z zachodniej Ukrainy. Babcia jednak nie chciała o tym słyszeć. Byli jednak tacy, którzy to wyzwanie podjęli. Byli to także mieszkańcy powiatu chrzanowskiego, także mieszkańcy powojennego Jaworzna.

Finalnie chciałoby się powiedzieć, że jaki kraj, taki dziki zachód. Czy jednak teren samego Jaworzna mógłby być traktowany jako swego rodzaju dziki zachód. W pewnym sensie tak. Oczywiście nigdy w historii naszego miasta nie pojawiła się taka nazwa miejscowa, niej czy bardziej formalna, ale pewien kontekst jest. Właśnie po wojnie bowiem, w ramach szeroko zakrojonej industrializacji i urbanizacji, na teren naszego miasta zaczęły napływać rzesze tych, którzy tutaj postanowili zacząć nowe życie. Do dzisiaj zdecydowana większość populacji naszego miasta to ludność napływowa lub ich potomkowie, którzy przybyli tutaj głównie z gór, z kieleckiego, czy po prostu ze wschodu Polski. Z geograficznego punktu widzenia byliśmy dla nich zachodem, ale czy dzikim? Po trochu tak. Ludzie przybywali do nas w sposób spontaniczny. Do dziś krążą legendy, jak to niejeden został przywieziony tutaj na furmance, skuszony pracą i mieszkaniem. Ludzie ci rozpoczynali w pewnym sensie podróż w nieznane. Szczególnie widoczne było to w latach 50. XX wieku. Był to czas, kiedy tuż przy centrum naszego miasta powstawało nowe osiedle mieszkaniowe (OTK), sama zaś kopalnia Tadeusz Kościuszko przechodziła rozbudowę na tyle spektakularną, że nazywaną ja przez jakiś czas Kościuszko  Nowa. W tamtym wiec okresie rejon kopalni był jednym wielkim placem budowy. Wszędzie walały się materiały budowlane, ciągle jeździły ciężarówki i traktory, tu i ówdzie czaiły się potężne doły, gdzie gaszono wapno. Było tu mnóstwo robotników, będących specami w różnych dziedzinach. Najgłośniej było popołudniami i wieczorami, szczególnie po wypłacie, kiedy to pito tu i imprezowano na potęgę. Mało tego, gdy tylko zaczęto oddawać do użytku pierwsze mieszkania, wieczorami, kiedy było już ciemno, pojawiały się tutaj całe rodziny z dobytkiem, i wyłamując zamki w drzwiach, zajmowali lokum nielegalnie. Następnego dnia, rano, zjawiali się tutaj ludzie z kopalni wraz z funkcjonariuszami MO i wyrzucali dzikich lokatorów. Były przypadki, kiedy to samo lokum było na dziko zajmowane przez tę samą rodzinę kilkakrotnie. W związku z tym niejednokrotnie dochodziło tutaj do awantur, bijatyk i dantejskich scen. Do ostrych konfliktów dochodziło także pomiędzy lokatorami bloku czy klatki schodowej. Sytuacja uspokoiła się dopiero po kilku latach, kiedy to pod klucz oddano ostatnie mieszkanie, a sprawa formalnego kwaterunku czy przydziału została formalnie zapięta na ostatni guzik. Niemniej jednak był taki okres, że dla przybyszy ze wschodu byliśmy rzeczywiście zachodem, a i nieco dzikim także, choć zdecydowanie więcej dzikości było w nich niż w jaworznickich autochtonach.

Jarosław Sawiak

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl07:17 18 07:17Jaworzno mało znane Dziki Zachód? 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

W dzisiejszym odcinku historyk Jarosław Sawiak opowie Państwu o tytułowej Głodomerii, a dokładnie o tym, skąd wzięła się taka nazwa, co oznaczała i co miało z nią wspólnego dzisiejsze Jaworzno. Serdecznie zapraszamy.


Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl10:24 18 10:24Jaworzno mało znane Głodomeria 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Jaworzno jest od wieków historyczną częścią Małopolski, choć jednocześnie od ponad dwóch dekad wchodzi w skład województwa śląskiego. Od wielu też stuleci teren naszego miasta ma charakter przygraniczny; w przeszłości zachodnia granica Jaworzna była granicą Polski, a w XIX stuleciu na Przemszy i Białej Przemszy biegły granice zaborów. Przygraniczność ta w sposób oczywisty wniosła sporo lokalnego kolorytu i rozmaitości, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, przenikając się po obydwu brzegach wspomnianych rzek. Doskonałym tego przykładem jest określenie Hanysy oraz Gorole. Skąd wzięły się takowe, kogo oznaczają oraz jak zmieniał się ich ciężar gatunkowy w przeszłości? Wreszcie na koniec odpowiedź na pytanie; czy bliżej nam do rzeczonych Hanysów, czy do Goroli właśnie? Opowiada historyk Jarosław Sawiak.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl12:05 36 12:05Jaworzno mało znane Hanysy czy Gorole? 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Teren współczesnego Jaworzna, pomimo że przez stulecia miał charakter przygraniczny, zachował znaczną jednolitość wyznaniową i narodowościową. Mieszkali tutaj oczywiście Żydzi, być może Arianie, ale mieszkali tutaj także protestanci, a dokładniej rzecz biorąc luteranie, czyli przedstawiciela Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego. Skąd się tutaj wzięli, kiedy przybyli i jaką rolę odegrali w dziejach miasta Jaworzna? Na pytania odpowiada historyk Jarosław Sawiak.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl12:13 43 12:13Jaworzno mało znane Jaworzniccy protestanci 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Tym razem zapraszamy do nieodległych Maczek. O ich ciekawej historii opowiada historyk Jarosław Sawiak. Współcześnie Maczki należą administracyjnie do Sosnowca. Docieramy tam jadąc z centrum Jaworzna ul. św. Wojciecha przez Górę Piasku, stamtąd ul. Stefana Batorego, mijamy Kozi Bród i Białą Przemszę, dworzec Sosnowiec Maczki znajduje się po prawej kilkadziesiąt metrów dalej.
Początki Maczek sięgają przełomu XVII i XVIII wieku. Pierwotnie stanowiły część Jaworzna, w 1950 r. przyłączono je do Sosnowca. Nazwa Maczki nie jest przypadkowa. W Jęzorze mieszkał młynarz o imieniu Maciej. Miał wielu synów, zwano ich Maćkami. Część z nich osiedliła się w dzisiejszych Maczkach, które podówczas od  synów rzeczonego młynarza zwano Maćkami.

Materiał pochodzi ze strony http://www.jaw.pl05:55 19 05:55Jaworzno mało znane Maczki 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

W dzisiejszym odcinku wybieramy się do jaworznickich Niedzielisk. Przyjrzymy się dokładnie pewnemu osobliwemu obiektowi, do złudzenia przypominającemu grób, na którym znajdują się konkretne dane osoby tutaj spoczywającej. Czy jednak obiekt ten, aby na pewno jest grobem, a jeśli nie to, z jakiego powodu znajduje się właśnie tutaj? Na pytania odpowiada historyk Jarosław Sawiak.

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl07:28 1 07:28Jaworzno mało znane Mogiła 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv

Koleje żelazne rozwijały się w okolicach Jaworzna już w pierwszej połowie XIX wieku. Była to przede wszystkim kolej krakowsko-górnośląska, wybudowana w 1847 roku. Były to również linie o charakterze lokalnym; chociażby ta, która łączyła Szczakową z Maczkami, czy jaworznickie kopalnie połączone z portem rzecznym w Jeleniu, za pośrednictwem którego jaworznicki węgiel trafiał do dalszych odbiorców. Mało kto jednak spodziewałby się, że lokomotywa jeździła także po jaworznickim rynku. Jak to możliwe i jaka była geneza i przebieg tegoż wydarzenia?

Cóż. Należałoby się przenieść tak naprawdę do lat pięćdziesiątych XX wieku. Wówczas to istniała kolej wąskotorowa, która łączyła niewielką kopalnię piasku na Wilkoszynie z szybem na Warpiu. Istniała ona już w latach trzydziestych XX wieku. Za pośrednictwem tejże nitki transportowano do wspomnianego szybu piasek w celach podsadzkowych. Linia ta pokrywała się mniej więcej z osią dzisiejszej ulicy Chełmońskiego. 

W latach 1950-1955 zdarzyło się jednak dwukrotnie, że na linii tej zabrakło parowozu. Pamiętać trzeba o tym, że w tamtych czasach kolej jako taka eksploatowana była bardzo intensywnie, a szeroko rozumiany sprzęt kolejowy, w wyniku tejże eksploatacji często się psuł, a więc wymagał remontu czy wymiany. I to właśnie wówczas koniecznym stało się dostarczenie na ową linię wąskotorową nowego taboru. Nie było problemem to, skąd ów tabor zdobyć, tylko to, jak go dostarczyć na miejsce. Zarówno wagonami czy parowozem wąskotorowym, czy wagonikami dysponowały jaworznickie kopalnie, jednak nie istniało wówczas żadne połączenie kolejowe, które wiązałoby nitkę wiążącą Warpie z Wilkoszynem z rejonem ówczesnego Bieruta (dzisiejszy szyb Piłsudski). O ile bowiem dało się na przykład rozkręcić wagoniki i w ten czy inny sposób je przetransportować do miejsca docelowego, o tyle z parowozem był już większy problem. Była to co prawda lokomotywa wąskotorowa, a więc mniejsza od dużych parowozów (podobna do tej, która przez laty stała w parku na Osiedlu Stałym), ale nie dało się jej tak po prostu rozłożyć na części pierwsze i w kawałkach przetransportować tam gdzie należy. Na miejsce musiała być w związku z tym dostarczona w całości. Zastanawiano się wówczas, jak sprostać temu osobliwemu celowi. Ostatecznie postanowiono, że parowóz ów dotrze na miejsce na własnych kołach. Jak to możliwe?

Lokomotywa wąskotorowa, usytuowana niegdyś na Osiedlu Stałym. Taka lub jej podobna, przejeżdżała kiedyś przez jaworznicki rynek (MMJ)

Otóż zdecydowano się na dość nietypowe i niełatwe do wykonania przedsięwzięcie. Parowóz bowiem dojechać miał ze wspomnianego Bieruta na linię dzisiejszej ulicy Chełmońskiego. Postanowiono więc poprowadzić prowizoryczną linię kolejową, po której lokomotywa dotarłaby, tam gdzie trzeba. Linię tą budowano w trzech odcinkach. Poprowadzono ją między innymi dzisiejszą ulicą Sportową, Pocztową, potem linia przecięła na wskroś jaworznicki rynek, a potem biegła pod górkę ulicą Sławkowską, ku miejscu przeznaczenia właśnie. Linię tę budowano w trzech, porównywalnych co do długości odcinkach. Kiedy zbudowano pierwszy odcinek, lokomotywa podjechała przez całą jego długość do miejsca, w których kończyły się tory. Następnie linia, którą lokomotywa zostawiła za plecami, była demontowana i transportowana w częściach przed lokomotywę. Tam skręcano kolejny odcinek, parowóz podjeżdżał ponownie i sytuacja się powtarzała. Tory z tyłu demontowano i skręcano ponownie przed parowozem. I tak łącznie trzy razy. Aż do momentu, kiedy maszyna znalazła się na miejscu. Potem rzecz jasna prowizoryczną nitkę rozkręcono i finalnie zlikwidowano, przez co owe kursy parowozu przez jaworznicki Rynek miały tylko i wyłącznie charakter doraźny i prowizoryczny. Wydarzenie to jednak wzbudzało bardzo duże zainteresowanie, tym bardziej że akcja ta, między innymi pod względem logistycznym, była sporym wyczynem, jak na czasy, kiedy ją przeprowadzano. I pomimo pewnych trudności, które polegały na tym, że w czasie jazdy pod górkę, koła lokomotywy kilkakrotnie buksowały, to jednak cała akcja przeprowadzona została ponoć bardzo sprawnie. A o całym wydarzeniu wspomina w książce pt. Jaworzno minione śp. Bartłomiej Cieszyński, wieloletni pracownik Muzeum Miasta Jaworzna, który jako dziecko był świadkiem całego wydarzenia. Było to wówczas coś niewątpliwie spektakularnego i wyjątkowego (szczególnie dla dzieciaka), a i zapewne dziś byłoby nie lada widowiskiem, po którym (niestety) poza wspomnieniami nie ma już śladu.

Jarosław Sawiak

Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
#jaworzno #jawpl05:15 16 05:15Jaworzno mało znane Parowóz na rynku 1080p 1080p

Dodał: dlaCiebietv