Justyna Kowalczyk okazała się bezkonkurencyjna w sprincie klasykiem w finale PŚ w Sztokholmie. Polka nie musiała, a wygrała. Zdobyła już w tym sezonie Kryształową Kulę za zwycięstwo w PŚ i małą kryształową kulkę za biegi na dystansach. Więcej kul od niej ma tylko legendarna Rosjanka Jelena Wialbe, ale za rok Justyna spróbuje wyrównać jej rekord. A jednak w środę w ćwierćfinale, półfinale i finale sprintu uzyskiwała najlepsze czasy i na mecie mogła zwolnić by wysoko podnieść ręce i szeroko się uśmiechnąć. Pokazała, że starty na MŚ w Val di Fiemme były nieszczęśliwą wpadką. - komentuje start Kowalczyk dziennikarz Sport.pl Robert Błoński.
Kategoria: Różności
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.