Otworzą, czy zamkną? To pytanie przez ostatni rok zadają Polacy, kiedy rozmawiają o poszczególnych gałęziach biznesu w naszym kraju, bowiem rząd notorycznie zmienia zdanie w sprawie podstępnego wirusa, który czasem czyha na nas w sklepie lub restauracji, a innym razem potrafi przyatakować na stoku narciarskim, czy w hotelu. Trudno więc się dziwić, że większość z nas z niepokojem słucham konferencji prasowych ministra Niedzielskiego oznajmiającego, że od jutra. No właśnie
Od jutra wraca ruch w galeriach handlowych i galeriach sztuki, bowiem w obu przypadkach amerykańskie badania dowiodły, że nie ma wzmożonego ryzyka zarażenia. A jak nasi sojusznicy z USA czegoś dowiodą, to z pewnością mają rację, więc bez względu na to, czy tłoczymy się w muzeum, aby obejrzeć obrazy Jana Matejki, czy hulamy z wiatrem po alejkach osiedlowej Biedronki, możemy czuć się bezpiecznie. I tylko restauratorzy nie rozumieją, dlaczego w ich lokalach ryzyko jest wciąż wysokie. Nie zdają sobie jednak sprawy, że największe ryzyko związane z prowadzoną przez nich działalnością może wcale nie dotyczyć kwestii biologicznych chyba, że za biologię uznamy naturalną potrzebę człowieka do decydowania o samym sobie, którą w XXI wieku osiągamy poprzez niezależność finansową. Wówczas to iście biologiczny problem, bowiem gastronomia jest jedną z najpopularniejszych branż w kraju, która w przeważającej mierze pozostaje wciąż w polskich rękach. W przeciwieństwie do wielkopowierzchniowych sklepów i butików w galeriach handlowych, które często reprezentują obcy kapitał, oraz muzeów i galerii sztuki utrzymywanych z podatków, biznesy prowadzone przez Polaków są elementem niebezpiecznym, który nie tylko może sprzyjać opozycji, ale też nie zwracać uwagi na jałmużnę od państwa. Dlatego przy nadarzającej się okazji należałoby je nieco docisnąć. Najlepiej tak, by większość już się nie podniosła. I to właśnie dzieje się na naszych oczach. Wielu restauratorów znalazło się w tak beznadziejnym położeniu, że jest im po prostu już wszystko jedno. Otwierają swoje lokalne wbrew nakazom, zakazom, mandatom i obostrzeniom. Nie robi to na nich już wrażenia, bowiem wielu stanęło przed widmem bankructwa.
Mamy zatem młodego człowieka z Ostrowa Wielkopolskiego, którego restauracja ma zaledwie rok i nie kwalifikuje się do rządowego programu wsparcia. Właściciel jednak wziął kredyt na otwarcie własnego biznesu i teraz nie ma go jak spłacać, a dług wciąż rośnie. Dodatkowo otrzymał od sanepidu 30 tys. zł kary za otwarcie lokalu. Na to wzrusza jednak ramionami. Niech go licytują. Wszak na koncie nie ma ani złotówki, a budynek nie należy do niego.
Inny restaurator, tym razem z Sosnowca, zmienił nazwę swego biznesu na Polski nie-rząd, w którym od niedawna serwuje dania o wdzięcznych nazwach w stylu: zupa pincet plus, sałatka 2 miliardy TWP, czy rolada obietnica Kaczafiego. Tutaj też szansa na przetrwanie była niemal zerowa, gdyż w ubiegłym roku lokal utracił 90% obrotów, a państwo zaoferowało wsparcie jedynie z tzw. pierwszej tarczy w kwocie opiewającej na kilka tysięcy złotych.
Tak więc mamy w Polsce kolejne powstanie styczniowe, tym razem gastronomiczne, lecz nie ma co się śmiać, gdyż polscy restauratorzy stawiają większy opór, niż nasza zawodowa armia, która ostatnio w ramach ćwiczeń Zima 20 przegrała obronę kraju w ciągu 5 dni. Co ciekawe, symulacja zakładała obronę wschodniej flanki z użyciem amerykańskiego sprzętu, który w najlepszym wypadku wejdzie na stan Wojska Polskiego dopiero za 10 lat. Nie zmienia to jednak faktu, że w ubiegłych latach wydaliśmy z budżetu państwa 10 mld dolarów na zakup amerykańskiego uzbrojenia, co czyni nas jednym z najlepszych klientów USA. De facto jesteśmy na drugim miejscu, zaraz po Tajwanie, który od kilku dekad liczy się z chińską inwazją. Naszym przeciwnikiem ma być natomiast Rosja, której wojska, wedle symulacji Zima 20 dotrą na linię Wisły szybciej, niż Niemcy w 1939 r.
Zanim to jednak nastąpi, rząd PiS zamierza utworzyć w przestrzeni kosmicznej pierwszą polską konstelację satelitów obserwacyjnych, aby mieć wszystko pod kontrolą. List intencyjny ws. powołania rodzimego klastra kosmicznego podpisano ostatnio na Podkarpaciu, pod czujnym okiem Jacka Sasina. A więc możemy spać spokojnie, albowiem lepiej śnić o polskiej potędze, niż przebudzić się w państwie z dykty i paździerza
---------------------------------------------[wsparcie programu]---------------------------------------------
Wesprzyj naszą pracę tradycyjnym przelewem bankowym na numer konta:
PL 74 1140 2004 0000 3702 4136 3109 [Kod BIC/SWIFT - BREXPLPWMBK]
PayPal: KomentarzKonieczny@gmail.com lub https://paypal.me/korczarowski?locale.xpl_PL
Patronite: https://patronite.pl/emisjatv
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.