Woody Allen może i jest wybitnym mistrzem absurdu,ale przede wszystkim jest egocentrykiem i narcyzem bez lustra! Jak 17 -letnia piękna dziewczyna mogłaby choćby spojrzeć na takiego faceta! a co dopiero zakochać się w nim! Dobre sobie !ale się ubawiłam
Odpowiedz
Szukałam czegoś lekkiego, ale niestety trudno się ogląda szesnastolatkę (bo tyle podczas kręcenia filmu miała lat Hemingway) grającą siedemnastolatkę w relacji seksualnej z facetem ponad dwukrotnie od niej starszym, podwójnym rozwodnikiem. Przeczytałam niedawno, że po zakończeniu zdjęć do filmu Allen zaproponował Hemingway (czy jej rodzicom?), że może zabrać ją do Paryża. Nie pojechała. W świetle całego późniejszego skandalu z oskarżeniami przeciwko Allenowi, jakoby molestował swoją adoptowaną córkę (i faktu, że nawiązał romans z adoptowaną córką swojej partnerki), niestety wygląda to źle. Po jaką cholerę w ogóle przedstawił taką chorą relację w tym filmie, i to przedstawił wcale nie jako chorą? Wszyscy bohaterowie uważali ją za akceptowalną, pojawiły się tylko na moment śmichy-chichy, że to taka Lolita, i tyle. A bohater grany przez Allena wręcz jest przedstawiony jako w sumie taki porządny, który owszem, uprawia regularnie i często seks z dzieckiem, ale potem temu dziecku zaleca, by o nim zapomniała "dla własnego dobra, bo jest za młoda" (a tak naprawdę chodzi mu o to, że chce się związać z inną). Można by mieć nadzieję, że jednak postanowił naprawić swój błąd, ale na końcu on znów do niej idzie i usiłuje to zranione dziecko na nowo do siebie przekonać, przekonać ją do zmiany jej poważnych życiowych planów, tylko po to, by ją dla siebie mieć. I jest przedstawiony, znowu, jako taki naiwny romantyk omalże. Widzimy, że jest cienkim Bolkiem, ale ten jego uroczy uśmiech na końcu ma sprawić, że jednak będziemy czuć do niego sympatię. Nie trawię tego. Fabuła tego filmu jest dla mnie wstrętna, a przy tym, nawet jeśli już ktoś kręciłby film o pedofilu, jego ofiara/ofiary powinny być grane przez aktorów już dorosłych, tylko młodo wyglądających (chodzi mi o sceny erotyczne) lub sceny napaści seksualnych powinny być zaledwie sugerowane, nie ukazane dosłownie. W tym filmie mamy biedną Hemingway w łóżku z Allenem, pocałunki. Wstrętne. Miała wtedy szesnaście lat. I dziad chciał ją potem wywieźć do Paryża. Po jakiego diabła? Czytałam ostatnio o tym skandalu z rzekomym molestowaniem i doszłam do wniosku, że wszystko wskazuje na to, że to molestowanie zostało wymyślone przez byłą partnerkę Allena z zemsty za to, że ją zdradził z jej adoptowaną córką. Jeden z ich wspólnych synów napisał kilka lat temu artykuł o całej sytuacji i po jego przeczytaniu doszłam do wniosku, że żadne molestowanie nie miało miejsca, że to była partnerka Allena (Mia Farrow) mściła się na nim za zdradę i dlatego kazała jednej z córek mówić, że ją molestował. W zasadzie nadal myślę, że prawdopodobnie tak było. Jednak po obejrzeniu dziś "Manhattanu" znów mam wątpliwości co do tego, czy nie był pedofilem. Może nie molestował adoptowanej córki, ale który NORMALNY, dawno dorosły INTELIGENTNY mężczyzna robi film, w którym pokazuje siebie jako faceta, który regularnie sypia z "oczarowaną nim" nastolatką?! I to prawda, co ktoś tu już napisał - jaka nastolatka zabujałaby się w takim mężczyźnie w rzeczywistości? Nawet mocno zraniona w dzieciństwie na pewno nie. Musiałby ją osaczyć psychicznie. Byłoby to wykorzystanie. 17-letnia dziewczyna ze starym dziadem jest przez niego wykorzystywana. I piszę to jako osoba, która ma teraz chyba więcej lat, niż Allen miał podczas kręcenia tego filmu. Jeśli ma się 40-50 lat, na nastolatki patrzy się jak na DZIECI. Normalny człowiek wie, że są to jeszcze dzieci i nie szuka relacji erotycznych z nimi. Nie wiem, czy jeszcze będę potrafić oglądać jakieś filmy Allena.
Odpowiedz
Wyszukiwanie odpowiedzi..
