Przez kilkadziesiąt minut śledzimy na ekranie klasyczną historyjkę detektywistyczno-sensacyjną. Do Nowego Jorku przyjeżdża dwóch kryminalistów z Europy Wschodniej. Chcą odebrać należną im część łupu ze starego napadu. Okazuje się jednak, że stary wspólnik wydał wszystkie pieniądze. Rozwścieczeni zabijają go. Dochodzenie rozpoczyna dwóch detektywów - jeden z wydziału zabójstw (Robert De Niro), drugi - z biura śledczego straży pożarnej (Edward Burns, Jedna jedyna)...
Byłem w Nowym Jorku w 1991 roku, to był mój pierwszy raz w USA. Tego klimatu, nie zapomnę nigdy a uczucie, że kadry filmu pokazują miejsca, które widziałem na własne oczy, powoduje przyjemny dreszcz i masę pięknych wspomnień. Drugi raz pojechałem w marcu 2001 i wówczas byłem na dachu widokowym WTC, który pół roku później już nie istniał. Ten wyjazd także był wspaniały i miał podobny klimat. Trzecia podróż do USA, najdłuższa jak dotąd, była całkiem niedawno, wróciłem dwa tygodnie temu. Tym razem, było jednak inaczej. Dzisiejsza Ameryka to zupełnie inny kraj i nie znalazłem tej, jaką znam z dawnych lat. Inni ludzie, inne obyczaje ale z drugiej strony, Polski jaką pamiętam z tamtego okresu, też już nie ma. Na koniec zostawiłem najlepsze, widziałem jak ten film kręcili, stałem z grupką gapiów i oglądałem ich pracę i widziałem Roberta De Niro na własne oczy i to w dodatku w 1991 roku.
Odpowiedz
anonim92(*.*.156.92) 2021-10-25 20:34:59+2
Co za gówno. Śledztwo w świetle kamer, mordercy gwiazdami telewizji.
Odpowiedz
Rober de niro to zadufany,nie majacy nic do powiedzenia facet,jedyne co umie to grac w filmie .Wiem co mowie mialem okazje sie osobiscie o tym przekonac.Aktorem jest dobrym ale czlowiekiem ,,,,,,,
Odpowiedz
Wyszukiwanie odpowiedzi..
