Panos Cosmatos cofa się do 1983 roku i z pomocą niezwykłej ścieżki dźwiękowej tragicznie zmarłego Jóhanna Jóhannssona oraz psychodelicznych zdjęć Benjamina Loeba realizuje najdziwniejszy film roku. Mandy z Nicolasem Cageem w najlepszej roli od lat to rozsadzająca mózg filmowa halucynacja. Po części czułe nawiązanie do kina eksploatacji, po części brutalna opowieść o zemście, a może raczej o duchach. Cosmatos, biorąc przykład ze swojego zmarłego ojca, reżysera m.in. Rambo 2 i Kobry, nie bawi się w stopniowe dawkowanie wrażeń w swoim rewelacyjnym drugim filmie. To historia drwala Reda Millera (Cage, praktycznie w stanie wrzenia) mszczącego się na ludziach, którzy zamordowali jego ukochaną - delikatną Mandy. W wolnych chwilach bohater ogląda reklamy z uwielbiającymi ser goblinami, wciąga górę kokainy i słucha praktycznych rad Billa Dukea, którego możecie pamiętać z Predatora.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.