Odkąd Stany Zjednoczone uzyskały rangę światowego hegemona nie znalazły się jeszcze w tak trudnej sytuacji. Musza bowiem podjąć wyzwanie Chin, które próbują zbudować nowy system międzynarodowy. Państwo Środka nie jest jeszcze w stanie pokonać amerykańskiej armii, ale gospodarczo wybija się na potęgę. Działając w porozumieniu z Rosją może skutecznie podważyć pozycję USA na świecie.
Czas gra tu na niekorzyść Ameryki. W ewentualnym starciu Chińczykom wystarczy uzyskać kontrolę nad Cieśniną Malakka, stanowiącą wyjście na Ocean Indyjski oraz leżącym w strefie wpływów Pekinu Morzem Południowochińskim. Natomiast Waszyngton musiałby dokonać projekcji siły tysiące kilometrów na zachód, daleko o własnego terytorium. Daje to ogromną przewagę Chinom, które już dziś są zdolne do strącania satelit pociskami balistycznymi, a także zatapiania lotniskowców wroga.
Najbliższe lata będą więc okresem zasadniczej rywalizacji USA i Chin, przy czym nie musi wcale dojść do konfrontacji zbrojnej. Amerykanie mogą próbować strategii sojuszy i osaczania, jak to miało miejsce w przypadku ZSRR, gdzie przez lata CIA niwelowało wpływy komunistów w Europie i na Bliskim Wschodzie. Jeśli jednak dojdzie do otwartej wojny, zacznie się ona w Polsce i krajach bałtyckich. Tu bowiem leży droga do podboju Rosji. Pozbawione strategicznego partnera Chiny ulegną w końcu woli USA. Ten scenariusz jest powszechnie znany, dlatego zainteresowanie wszystkich stron skupia się obecnie na Europie Środkowo-Wschodniej.
Powyższe zagadnienia porusza w swym wykładzie Marian Piłka, absolwent KULu oraz Uniwersytetu Georgetown, poseł na Sejm RP czterech kadencji.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.