Kocham Kino. The Nun recenzja BEZ SPOILERÓW
FB: https://www.facebook.com/animehalfish
Twitter: https://twitter.com/Just_Halfish
Siemanko! Jestem świeżo po obejrzeniu nowego horroru ze świata Obecności. Mówię tutaj oczywiście o Zakonnicy która w kinie pierwszy raz przestraszyła nas 6 września. Znając całe uniwersum Obecności w wykonaniu Jamesa Wana trochę się obawiałem tego że za kamerą stanął Corin Hardy i po prostu nie podoła wyzwaniu i nie przeskoczy poprzeczki którą James Wan ustawił bardzo wysoko. Na szczęście James Wan był bezpośrednio zaangażowany w produkcję filmu, więc kamień spadł mi z serca.
Na początku powiem wam, że na ten film poszedłem sam do kina ponieważ osoba z którą zwykle chodzę zwyczajnie się bała. Był to mój pierwszy i ostatni raz kiedy sam poszedłem do kina …to nie jest to samo przeżycie co w kilka osób. OK wracając do filmu. Film został nakręcony w Rumunii. Od pierwszej sceny zachwyciłem się krajobrazami. Maxime Alexandre zrobił niesamowitą robotę. Zdjęcia i scenografia powalały na podłogę. Muzykę skomponował pan o polsko brzmiącym nazwisku Abel Korzeniowski. Głębokie basy podczas akcji i cicha prawie niesłyszalna muzyka podczas scen grozy i suspensu były wprost przecudownie dobrane. W filmie nie uświadczymy śmietanki Hollywood więc gra aktorska mogłaby być lepsza – ale nie jest źle! Ksiądz Burke grany przez Demiana Bichira wydawał mi się trochę jakby pomyliły mu się filmy. Za każdym razem kiedy widziałem go na ekranie wydawało mi się że oglądam połączenie Tomb Raidera z Indianą Jones. Na dokładkę dodam, że zagrał on najlepiej ze wszystkich w filmie. Tak więc trochę o fabule, Watykan wysłał księdza Burke i siostrę Irene do klasztoru w Rumunii aby zbadać samobójstwo jednej z sióstr w opactwie. Kiedy już tam dotarli ich przewodnikiem był Frenchie, który łączy ten film z kolejnymi częściami ale o tym w osobnym materiale. Myślałem że ów klasztor jest nawiedzony, ale za tym kryje się głębsza historia o której nie chce opowiadać dla tych którzy nie widzieli jeszcze filmu. W każdym razie po korytarzach grasuje znana z Obecności 2 demoniczna Zakonnica o imieniu Valak. Do tej roli Bonnie Aarons została po prostu stworzona. Zresztą spójrzcie sami na jej filmografię i typ urody . James Wan to współczesny mistrz horroru. Nieodzowną częścią tego gatunku są tzn ‘jump scare’ czyli sceny po których serce podskakuje ci do gardła. W Zakonnicy mamy ich tak na oko z 10. Jedne są zupełnie niespodziewane lub takie o których mówimy sobie ‘no tak patrz teraz na to co wyskoczy z cienia’ ale zostajemy zupełnie zmyleni a inne są takie.. co by tu powiedzieć… słabe. Jak na przykład scena w trumnie. Mimo, że film należy do horrorów jest kilka scen humorystycznych. Jedna z nich miała być śmieszna a wyszła trochę ignorancko. Mówię tutaj o scenie gdzie, Frenchie tuż po tym jak został zaatakowany przez zakonnicę-trupa, obsmarowany krwią i błotem siedzi w barze i pije piwo opierając się o ukradziony z cmentarza krzyż i słucha opowieści barmana o samobójstwie dzieci, umierających zwierzętach i kręci z niedowierzaniem głową jakby to co właśnie go spotkało nie miało miejsca. Reasumując Zakonnica nie jest złym filmem. Dostaliśmy wszystkiego co horrorowi jest potrzebne. Po prostu uważam, że w niecałe 2 godziny twórcy chcieli zmieścić za dużo Valaka i opowiedzieć zdecydowanie za dużą historię. Jako fan horrorów i serii Obecność daje filmowi 7/10 Jakie wy macie zdanie na temat noej odsłony? Podzielcie się w komentarzu a ja już teraz zapraszam was do obejrzenia kolejnego filmu który wytłumaczy zakończenie filmu i powiem jak łączy się z całym uniwersum.
#thenun #recenzja #zakonnica #kino #cowkinie #nacodokina #premiery #nowefilmy
Kategoria: Różności
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.