Jestem typowy facet, a więc nie znoszę takich czasów, przykładowo kiecek do kostek, gorsetów, kurtuazji, koronek, salonowej etykiety, burżuazji, udawanych grzeczności, wiochy w stylu Jane Ostin i wszystkiego, co pachnie zniewieściałością. Wydawałoby się więc, że takie filmy, to nie dla mężczyzn. A jednak, trafiają się unikatowe wyjątki. Chcę przez top powiedzieć, że ten film i jego kontynuacje, a więc całe seria filmów a przygodach Ani z Avonle, ale tylko w tym wydaniu z Megan Follows, to po prostu istna magia, która z pewnością potrafi oczarować swoim pięknem nie jednego mężczyznę. Te filmy są magiczne, unikatowe, prawdziwe cacuszka i jest to wręcz arcydzieło wszech czasów z dorobku Sulivana, które zdecydowanie powinno być wpisane na światową listę zabytków kulturowych UNESCO, jako jeden z kunsztownych fenomenów artystycznych nie mających równych sobie. Jako gówniarz, kochałem Batmana, Rambo i pozostałe pierdoły, ale Ania z Zielonego Wzgórza, to jak królowa w szachach, przebija wszystko. Jak się człowiek zapatrzy, to nie idzie się oderwać od śliczności tego cacka, dosłownie. Dorwałem niegdyś kasetę z tym filmem, włączyłem z braku laku video i... po chwili niemal zniknąłem dla świata z zachwytu. Moja dziewczyna, jej matka i ciotka z początku lały się ze śmiechu mając ubaw po pachy, co niby w tym filmie miało być takiego, że mnie tak wzięło. A za moment same były pod nie mniejszym wrażeniem tego filmu, tak samo, jak wszyscy inni dookoła, że wkrótce dla dziesiątek osób na prośbę hurtowo zgrywałem ten film, bo wszyscy chcieli go mieć na video. Od tamtej pory upłynęło prawie 40 lat, a jednak nic się nie zmieniło w kwestii popularności tego uroczego hitu wszech czasów. Urzekająca, cudowna przygoda zarówno dla młodych widzów, jak i dla starych, jak najbardziej godna polecenia.
Odpowiedz