Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki, którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Stanowić przeciwwagę – razem!
/2x
Ej, szwagier sprawdź minie
Brzmię, jak dobry szlagier
Knujesz, choć wyprostuje cię, choćby magiel
Gdy nie czuje, nie propsuje jak szczodry klakier
Przecież za takie rzeczy płaci się fukiem
Nie kupuje złotych płyt ,wyświetleń czy lajków
Nie, zenie znam patentu, czy nie mam hajsu
Wstyd tak cisnąć kit ja wielu grajków
Ponoć rap to czysta prawda na majku…
Hahahaha
Coś mi mówi: Przemów
Albo lepiej nic nie mów o sumieniu
Sprawdź mnie w nowym wcieleniu
Mówię to we wspólnym imieniu
Wielu by się podpięło, ale czają się w cieniu
Ten, kto zawinił boi się opinii
Bo każdego myślącego, który to rozkmini
Nie ustawiajcie mnie w jednej linii z nimi
Utożsamiajcie mnie z Houdinim
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki, którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Stanowić przeciwwagę – razem!
/2x
Czasem pomielony
Bo wiecznie zielony jak cyprysy
Czasem pogubiony
Sprytem lisim omijam kryzysy
Staram być wesoły, nawet będąc goły albo łysy
A do ścieżek audio w barterze wbijam napisy
Koleś, wolę jeść mała łyżką z dużej misy
Przez swe zapisy zmieniać cudze życiorysy
Żyć i mieć cwaniaczków oraz ich kaprysy
Stawiać na kompromisy a nie biffy i dissy
Mam polskie rysy
Śląskie flow, jak Hanysy, yo
Daje popisy
A po show daje bisy
Jestem innowatorem, kreuję co słyszysz ziom
Nie imitatorem jak ci, których wysyp, pou!
Nie mam miliona, lecz 200 tysi
Lecz uczciwe i prawdziwe
Reszta mi wisi wokół
Buduje nieśmiertelną armię jak Khaleesi
I czuje spokój,
Jak tybetańscy mnisi pokój
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki, którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Stanowić przeciwwagę – razem!
/2x
[Zwrotka 1: Abradab]
Wiesz jak to jest w życiu czasem
Kiedy starasz się nie być kutasem
Robić zawsze to co trzeba
Ale zadowolić się wszystkich nie da
I nie da się być na czasie
Zawsze na wszystkim najlepiej znać się
Bywa tak, że mimo starań zachowujesz się ja baran
O Jezu, o Jezu słodki sumienie męczy cię jak łaskotki
Stłumienie go, cel uświęca środki
Hulta Bull's Eye jak w grze w lotki wymyka się
A wraz z nim twoja reputacja niczym pojazd
Ciągnie w tył, gdy chcesz do przodu
A ty pytasz skąd? skąd ten odór?
[Refren: Grubson]
Odór...
Odór...
Więc lepiej zamknij otwór...
Bo czuję odór
[Zwrotka 2: Abradab]
Czy ty wiesz jaka tego przyczyna?
Ludzie sądzić chcą ciebie po czynach
Nie po słowach, nie po twarzy
Więc kiedy się smrodek przydarzy
Powiedz mu czym prędzej dozo!
Bądź jak ten Brise aerozol
I nie łudź się, że na zawsze
Bo każdy cosik czasem spaprze
Ważne jest by móc się postarać
Naprawić nie na innych zwalać
Ludzka rzecz to błądzić, wiem to
Nie wierzysz? to rzuć kamień, yo
Wielki smród nagle miastem zawładnął
Czyżby na miasto gówno spadło?
Swąd jak siarkowodór
A ty pytasz skąd? skąd ten odór?
You might also like
Minimum
Abradab
Liwing la wida zajebiste
Abradab
Nieodwracalne zmiany
Kaliber 44
[Refren: Grubson]
Odór...
Odór...
Więc lepiej zamknij otwór...
Bo czuję odór
[Zwrotka 3: Grubson]
Chciałeś wszystko dobrze ogarnąć
A z tego wyszło końskie łajno
Tak zwana końska spierdolina
I nie wiesz teraz jaka tego przyczyna
Zrzedła ci mina, bo już capi, capi
Całe osiedle a ty zabić, zabić
Nie wiesz jak, oj, jak mi żal ciebie brat
Doświadczenie chyba tobie brak
Z góry patrzy na to cały świat
A ty nawet nie wyciągniesz pały nad
Nim, oj, jaki z ciebie nieborak uwierz mi
Tak to jest kiedy idzie wszystko jak z płatka
A tu nagle wyskoczy ci bączek i jatka
Wtedy zaczyna się
Wszystko co dobre zamienia się w złe
Znowu nadepnąłeś na kolejną minę
Dopiero co zacząłeś, a i tak jesteś w tyle
O Boże, Boże, nie, ja chcę iść do przodu
Ale jak mam iść jak dookoła mnie tyle smrodu
Wali równo, wali równo
A jak nie ma walić jak przecież to gówno
Nie cud, bo ma rodowód i to nie bez powodu
Z daleka to czuć od wschodu do zachodu, bo to
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.