CDA nie limituje przepustowości oraz transferu danych.
W godzinach wieczornych może zdarzyć się jednak, iż ilość użytkowników przekracza możliwości naszych serwerów wideo. Wówczas odbiór może być zakłócony, a plik wideo może ładować się dłużej niż zwykle.
W opcji CDA Premium gwarantujemy, iż przepustowości i transferu nie braknie dla żadnego użytkownika. Zarejestruj swoje konto premium już teraz!
Dobry wieczór
Maxflo Studio
R plus A plus H
Poka poka poka na bicie BRK
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Razem
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Ej szwagier sprawdź mnie
Brzmię jak dobry szlagier
Knujesz choć wyprostuję cię choćby magiel
Gdy nie czuję nie propsuję jak szczodry klakier
Przecież za takie rzeczy płaci się fuckiem
Nie kupuję złotych płyt wyświetleń czy lajków
Nie że nie znam patentów czy nie mam hajsu
Wstyd tak cisnąć kit jak wielu grajków
Ponoć rap to czysta prawda na majku
Coś mi mówi przemów
Albo lepiej nic nie mów jego sumieniu
Sprawdź mnie w nowym wcieleniu
Mówię to w swym imieniu
Wielu by się podpięło ale czają się w cieniu
Ten kto zawinił boi się opinii
Od każdego myślącego który to rozkmini
Nie ustawiajcie mnie w jednej linii z nimi
Utożsamiajcie mnie z Houdinim
Finisz
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Razem
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Czasem pomielone powierzchnie zielone jak cyprysy
Czasem pogubiony sprytem lisim omijam kryzysy
Staram być wesoły nawet będąc goły albo łysy
A do ścieżek audio w parterze wbijam napisy
Koleś wolę jeść małą łyżką z dużej misy
Przez swe zapisy zmieniać cudze życiorysy
W rzyci mieć cwaniaczków oraz ich kaprysy
Stawiać na kompromisy a nie beefy dissy
Mam polskie rysy śląskie flow jak hanysy
Joł daję popisy a po show daje bisy
Jestem innowatorem kreuję co słyszysz ziom
Nie imitatorem jak ci których wysyp pou
Nie mam miliona a dwieście tysi
Lecz uczciwe i prawdziwe reszta mi wisi
Wokół buduję nieśmiertelną armię jak Khaleesi
Czuję spokój jak Tybetańscy mnisi
Pokój
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Razem
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Aha jeszcze jedna ważna sprawa od Raha
Tyle że wielu może wydać się błaha
Kiedy śledzę wieści z globu mam stracha
Każda mieści zło i tacha drama poracha
Boje się otwierać gazet lub włączać TV
Wszędzie ból i cierpienie brak perspektywy
W państwie kłamstwo na kłamstwie niegodziwy
Przy wzorcach w tych proporcjach bądź prawdziwy
Uznałem zamiast się wściekać na ten przekaz
I dociekać komu ufać wciąż narzekać
W swoim otoczeniu zrobić rekonesans
Tam dostrzec potrzebującego człowieka
Jemu oddać cząstkę siebie ciepła wiązkę
Z piekła wyrwać w Eden podać rączkę
Niech to jest zalążkiem nowym początkiem
A nie obowiązkiem kończę tym wątkiem
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Razem
Z jednej matki jesteśmy jedną armią
Nie łykamy papki którą nas karmią
W dodatku w spadku mamy odwagę
Aby stanowić przeciwwagę
Wiesz jak to jest w życiu czasem Kiedy starasz się nie być kutasem Robić zawsze to co trzeba Ale zadowolić się wszystkich nie da I nie da się być na czasie Zawsze na wszystkim najlepiej znać się Bywa tak, że mimo starań zachowujesz się ja baran O Jezu, o Jezu słodki sumienie męczy cię jak łaskotki Stłumienie go, cel uświęca środki Hulta Bull's Eye jak w grze w lotki wymyka się A wraz z nim twoja reputacja niczym pojazd Ciągnie w tył, gdy chcesz do przodu A ty pytasz skąd? skąd ten odór? Odór... Odór... Więc lepiej zamknij otwór... Bo czuję odór Czy ty wiesz jaka tego przyczyna? Ludzie sądzić chcą ciebie po czynach Nie po słowach, nie po twarzy Więc kiedy się smrodek przydarzy Powiedz mu czym prędzej dozo! Bądź jak ten Brise aerozol I nie łudź się, że na zawsze Bo każdy cosik czasem spaprze Ważne jest by móc się postarać Naprawić nie na innych zwalać Ludzka rzecz to błądzić, wiem to Nie wierzysz? to rzuć kamień, yo Wielki smród nagle miastem zawładnął Czyżby na miasto gówno spadło Swąd jak siarkowodór A ty pytasz skąd? skąd ten odór? Odór... Odór... Więc lepiej zamknij otwór... Bo czuję odór Chciałeś wszystko dobrze ogarnąć A z tego wyszło końskie łajno Tak zwana końska spierdolina I nie wiesz teraz jaka tego przyczyna Zrzedła ci mina, bo już capi, capi Całe osiedle a ty zabić, zabić Nie wiesz jak, oj, jak mi żal ciebie brat Doświadczenie chyba tobie brak Z góry patrzy na to cały świat A ty nawet nie wyciągniesz pały nad Nim, oj, jaki z ciebie nieborak uwierz mi Tak to jest kiedy idzie wszystko jak z płatka A tu nagle wyskoczy ci bączek i jatka Wtedy zaczyna się Wszystko co dobre zamienia się w złe Znowu nadepnąłeś na kolejną minę Dopiero co zacząłeś, a i tak jesteś w tyle O Boże, Boże, nie, ja chcę iść do przodu Ale jak mam iść jak dookoła mnie tyle smrodu Wali równo, wali równo A jak nie ma walić jak przecież to gówno Nie cud, bo ma rodowód i to nie bez powodu Z daleka to czuć od wschodu do zachodu, bo to Odór... Odór... Więc lepiej zamknij otwór... Bo czuję odór Ej Dab, ludzie pytają mnie znów Czy to z dup czy to z głów Cz to usta czy to rów Powodują ten smród Ludzie po co tyle słów Wystarczy zamknąć otwór i już Odór... Odór... Więc lepiej zamknij otwór... Bo czuję odór
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.