Wbrew pozorom jestem introwertykiem. Potrzebuję czasem wyłączyć się. To swego rodzaju medytacja trwająca 2 lub 3 dni. Najczęściej wtedy, kiedy czuję się przebodźcowany, zmęczony psychicznie i pod stałą presją oczekiwań. Wówczas biorę rower, buty i kajak, wsiadam do samochodu i jadę tam, gdzie będę sam. Robiąc to na co mam ochotę w otoczeniu nicości.
Jeśli ten podcast okazał się dla Ciebie przydatny, a chcesz wesprzeć moją działalność to zapraszam do mojego sklepu na https://www.prawie.pro oraz Instagram: https://www.instagram.com/prawie_pro/
Cześć.
Tutaj Leszek.
Śledzę i analizuję statystyki. To jest takie moje hobby, nie tylko na You Tubie, ale także, na tych wszystkich platformach streamingowych, na których mnie słuchacie, i cieszę się niesamowicie, z tego, że ktokolwiek chce mieć ze mną, tą werbalną, jednokierunkową, co prawda, ale łączność. Gdybyście chcieli do mnie na pisać, to odsyłam do Facebooka albo do Instagrama, tam naprawdę staram się, mieć kontakt ze wszystkimi, którzy chcą mieć kontakt ze mną.
Niemniej, biję się w pierś. Przez dwa tygodnie nie byłem tutaj obecny, ale staram się nadrabiać te wszystkie zaległości, które wygenerowałem w trakcie swoich wyjazdów, a byłem w trzech miejscach. Miałem okazję być na zawodach w Chełmży, tj. niedaleko Torunia i Bydgoszczy, z których jestem bardzo zadowolony, i na których nie działo się nic, co dla mnie, byłoby ciężkie do opowiadania. Możecie sobie zobaczyć relację z ostatniego triathlonu na moim YT. W wodzie poszło gładko, choć na początku łatwo nie było, ale to i tak nic w porównaniu z tym, jak bardzo bałem się wody w Elblągu. Być może to jest po części spowodowane tym, że łatwiej startuje mi się w miejscach, które znam.
Chyba mamy tak w wielu różnych przestrzeniach naszego życia, że generalnie to, co jest nam znane, jest mniej straszne. Drugi raz jest mniej bolesny od tego pierwszego a piąty, być może, będzie już dla niektórych, rutyną. Tak było troszeczkę w tym roku właśnie w Chełmży. Miałem okazję poprawić tam swój czas, dzięki temu, że się nie zatrzymywałem w wodzie na zastanawianie się. Dzięki temu też, że mam teraz rower typowo triathlonowy, nie startuję już na szosie, dzięki czemu, ta moja średnia prędkość jest o 1-2 km/h większa, ale z tego niesamowicie się cieszę, że choć powtarzam, od kiedy zmądrzałem, że sprzęt nie jest najważniejszy. W ogóle sprzęt nie jest ważny. Najważniejsze jest: uprawiać sport z myślą taką, że dzięki niemu stajemy się szczęśliwi. To nie jest nasze utrapienie ani kolejny obowiązek, ani nałóg, który nie daje nam w pełni poczuć szczęścia w swoim życiu.
Ja jestem szczęśliwy, jak jestem na mecie i dla mnie to jest ukoronowanie całej mojej pasji i całej mojej miłości do kolarstwa, do biegania, trochę też do pływania. Do tego, że generalnie, ze wszystkimi trudnościami zaczniemy walczyć, to bardzo często okaże się, że wcale nie jest tak ciężko, jak nam się wydawało. To jest dla mnie fantastyczne, że z perspektywy ostatnich 4 5 lat, wielokrotnie miałem okazję sobie udowodnić, to, że jeżeli człowiek się uprze i będzie konsekwentnie dążyć do czegoś, to gdzieś tam znajdzie się nagroda za to wszystko.
Oprócz zawodów, miałem okazję też, pomedytować sobie, trzy albo cztery dni, na Śląsku w samotności. Powiem szczerze, że czasem tak muszę, ponieważ przebodźcowuję się. Nie jestem też, do końca, psychicznie zdrowym człowiekiem mówię to z całą stanowczością i z całą powagą. Ja czasami mam wrażenie, że jest we mnie trochę autyzmu i czasami muszę schować się gdzieś w cieniu, pobyć w samotności, robić to, co lubię najbardziej w otoczeniu, które jest dla mnie najbardziej przyjazne i tam nie robić nic lub właśnie tam skoncentrować się na kilku treningach, które będą przygotowywały mnie do ważnego, dla mnie startu. I właśnie tak było przed Ch
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.