Jak wyglądały moje absolutne początki, kiedy ważyłem grubo ponad 100 kg? Jakich błędów unikać? Które z nich ja popełniłem?
Chcesz wesprzeć moją działalność? Możesz to zrobić wybierając moją odzież made in Poland na https://prawie.pro. Obserwuj mnie również na Instagramie: https://www.instagram.com/prawie_pro
Cześć.
Tutaj Leszek.
Dzisiaj taka padlinka z dwóch względów. Za mną ciężki trening biegowy, po drugie i przede wszystkim, miałem okazję już ten podcast nagrywać przed chwilą, jednakże zapomniałem o takim szczególe jak włączenie nagrywania, niestety.
Temat dosyć często pojawiający się w pytaniach od Was, zarówno w wiadomościach na Facebooku, na Instagramie jak również na mojej skrzynce mailowej. Za każdym razem staram się pomóc każdej jednej osobie, która walczy z otyłością, tak jak ja przed laty, i które to osoby mają dosyć spory problem, bo nie wiedzą w rzeczywistości, od czego zacząć. Wielokrotnie miałem okazję już przemycać ten rozdział swojego życia, dzieląc się różnymi swoimi przemyśleniami, doświadczeniami i przede wszystkim błędami, które popełniłem wtedy, kiedy, dla przykładu ważyłem 110-120 kg i z tego też względu, większość tych znaków zapytania dotyczy tego, jak biegałem albo jeździłem na rowerze, kiedy było mnie grubo powyżej stówy.
Swoje pierwsze kroki, wydaje mi się, że przez przypadek, czyniłem dość mądrze, ponieważ byłem w kontakcie ze swoim ortopedą, którego to wprost miałem okazję zapytać, czy w danej sytuacji bieganie będzie rozwiązaniem najmądrzejszym, w sytuacji, kiedy ja chciałbym redukować masę. I wtedy on powiedział bardzo mądre słowa, że w tym przypadku bieganie jest dosyć ryzykowne, z tego względu, że istnieje dosyć duże ryzyko kontuzji, na skutek sporego obciążenia całego układu kostnego, przede wszystkim stawów jak i również mięśni. Warto jest, więc na początku, zachować troszeczkę wstrzemięźliwości i to bieganie zamienić, być może na intensywne spacery, do granicy, kiedy to będzie marsz, ale jeszcze nie bieg, wtedy, kiedy będziemy spoceni, wtedy, kiedy będziemy mieli zadyszkę, ale jeszcze nie będziemy biegać i tak intensywnie odrywać nóg od ziemi. Nie będzie to wtedy powodowało na następny dzień takiego bólu, który to, być może, utwierdzić naszą podświadomość w przekonaniu, że sport nie jest dla nas, albo, że sport to nie jest coś przyjemnego; po czym czujemy satysfakcję, bo czujemy tylko i wyłącznie ból, gdy następnego dnia nie jesteśmy w stanie zejść z łóżka. Ja także miałem przez chwilę taki moment w swoim życiu, kiedy to myślałem, że przy tych 110 kg jednak mógłbym spróbować przebiec 5 km. Nie był to dobry pomysł i było to ryzykowne. Tym sposobem też miałem okazję nieco pogłębić, dla przykładu, swoje własne płaskostopie, z którym to walczę do dziś, i do dziś posiadam specjalnie dedykowane wkładki, ze względu na bezpieczeństwo mojego stawu skokowego. To wszystko, to jest kwestia powikłań mojej nadwagi.
To, co jest bardzo istotne, i to, co bym chciał Wam powiedzieć w tym momencie, to żebyście nie przeceniali roli sportu w redukcji masy. O wiele ważniejsze od sportu jest prawidłowe odżywianie i refleksja nad tym, co my jemy i dlaczego my jemy? Dlaczego ja spożywam codziennie wieczorem jedno piwo przed snem, albo dwa? U mnie był też taki moment w życiu, kiedy to miałem, swojego rodzaju, niezdrowe rytuały wieczorne, codzienne nagradzanie samego siebie słodyczami jak również piwem, co moim zdaniem jest chyba jednym z najgorszych połączeń, jakie mogą w ogóle występować w kontekście, tak naprawdę, nabierania masy.
U mnie zresztą, geneza tego złego odżywiania wynikała z braku wiedzy, ponieważ w szkołach w Polsce nie uczy się tego, co jest zdrowe a co jest ślepą uliczką. Drugą kwestią jest depresja, nerwica, różne życiowe niepowodzenia, które głęboko tłumimy w sobie, i które je
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.