Zawsze myślałem ze jazda na jabłku pod tyłkiem to najbezpieczniejsza forma rekreacji na stoku tymczasem raz będąc w alpach na podobnym stoku postanowiłem sobie tak zjechać tylko że ok 7 rano jak stok był jak szklanka lodu. Każdy wybój po drodze to był tak jakbym dostał z glana po nerach. i jak się już rozpedzisz do tych 50 kmh to się nie ma jak zatrzymać ani jak sterować. Zwykłe obuwie z gumową podeszwą praktycznie nic nie daje podczas hamowania na oblodzonym stoku. eż przywaliłem jak gościu na filmie tylko ze w lezaki gdzie isę ludzie opalali . nIkogo akurat nie było w miejscu w które uderzyłem ale prędkosć była konkretna
Odpowiedz