OBP Lyrics
[Zwrotka 1: Rahim]
Przepraszam pan tu nie stał, w kolejce na piedestał
Veni vidi fiesta, dziś kwesta dla maestra
Choć życzą se bym przestał, wyłączył jak na sjestach
Jak kreci tym jak vestaks kolejnego sylwestra
Jest ekstra!
Frunę ogarnąć fortunę, minimum przyjąć nie umiem
Maksimum przyjąć kierunek, skille mym autotunem
Stawiam latami monument, spajam go w całość rozumem
Niosę w mej duszy ładunek, ogłaszam poczęstunek
Mmm, znów czuję głód jak do mety, wilczy apetyt
Pragnienie jak fetysz w drodze do mety
Podczas upicia ślę bzdety, a tak to życia sekrety
Wersety są jak headshoty, polecam włączyć headsety
W podejściu mym jest pietyzm, pewnie czuć go
Na bycie tym trzecim chyba już za późno
Przysłowie jak sympozjum, lecz na luźno
To wadium w drodze na podium, więc nuć to
[Refren: Abradab]
To rap który działa na zmysły
To dziad który ma pomysły
To czas który jest przyszły
To żar, który w nas nie wystygł
(a mimo to!)
Ja nie celuje w szczyty listy
I nie chce królem być statystyk
Dla mnie to sukces oczywisty
(o tak!)
Kiedy z głośników sypią iskry (się!)
[Zwrotka 2: Abradab]
Odczuwam skutki kariery
Pije stare wino, jem spleśniałe sery
A będzie jeszcze gorzej brachu
Chodzi po głowie mi samochód bez dachu
Ja z Bogucic prosto, gdzie ziarno wyrosło
Piździ tak jak w Oslo, sen się ziścił o to
I tylko według własnych reguł
(Ja) nie reaguję na "do biegu"!
Mogę nie pić i nie bakać, mogę se iść i nie wracać
Mogę się chichać i hahać, mogę cię bić, a ty płakać
Możesz się wić albo skakać, możesz mi lżyć i obmawiać
Możesz się mścić na wiatrakach, ja muszę grać i zarabiać
Dla jednych niebo to limit, innych już ziemią przykryli
Jednego jakby gonili, drugiemu zabraknie chwili
Jeden jest turbo bigotem, drugiemu chodzi o flotę
Ja swoją drogę w hip hopie przeszedłem tam i z powrotem
You might also like
Matriks
Abradab Rahim Kleszcz
Szydło
Abradab Rahim Kleszcz
Co 3 to nie 2
Abradab Rahim Kleszcz
[Refren: Abradab]
To rap który działa na zmysły
To dziad który ma pomysły
To czas który jest przyszły
To żar, który w nas nie wystygł
(a mimo to!)
Ja nie celuje w szczyty listy
I nie chce królem być statystyk
Dla mnie to sukces oczywisty
(o tak!)
Kiedy z głośników sypią iskry (się!)
[Zwrotka 3: Kleszcz]
Mówię ci "Dobrze jest", mówię ci "Jebać cash"
Jebać cash, piszę wiersz, przyjdzie dzień, gdy przyjdzie też
Złoty deszcz monet, złoty deszcz, złoty domek
Jak znajdzie Kleszcz złoty środek, dobry moment i koronę
Zajawka to dusza i niech cię nie zmusza nic i tylko niech ona ciebie porywa
Jak ja mam morza i wodne przestworza, przypływać jeżeli nie potrafię pływać?
Samolotem, samolotem lecę po niebie, po co na piechotę?
Wszystko przeskoczy za parę dni w fotę, bo po co mam pływać skoro jestem kotem?
Kici, kici, po nitce do kłębka i mam złote nici
Poczekam tu sobie spokojnie aż znikną ze sceny ci wszyscy zieloni kosmici
Oryginalne style, jest ich tyle, że co chwilę widzę takie same ryje
Niewidomi, wszyscy bryle, wszyscy wille, groźną minę i machinę na godzinę
A każdy z osobna tu przypomina mi piskami brzydką dziewczynę
Każdy pięknie płynie, macie nagrodę - drzewo i linę
Katar, anginę, kata gilotynę, ja katapultować was będę i ka-karabinem
[Refren: Abradab]
To rap który działa na zmysły
To dziad który ma pomysły
To czas który jest przyszły
To żar, który w nas nie wystygł
(a mimo to!)
Ja nie celuje w szczyty listy
I nie chce królem być statystyk
Dla mnie to sukces oczywisty
(o tak!)
Kiedy z głośników sypią iskry (się!)
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.