Wesprzyj naszą pracę darowizną: 33 2530 0008 2059 1051 7927 0001
_____________________________________________________________________________________
2023 r. przyniósł Polakom sporo obaw i niepewności. Wielu ludzi wciąż z przerażeniem patrzy na rosnące ceny energii oraz paliw płynnych, a przecież to dopiero początek drożyzny. Wciąż rząd Mateusza Morawieckiego ratuje rynek zgromadzonymi wcześniej rezerwami strategicznymi, które prawdopodobnie posłużą aż do czasu wyborów parlamentarnych. A jeśli skończą się wcześniej, to można przecież dodać jeszcze kilka procent do obecnego wskaźnika inflacji proponując gospodarstwom domowym w Polsce (niekoniecznie polskim) dodatek na pokrycie wzrostu cen energii, albo dosłownie czegokolwiek, jak to miało miejsce w przypadku dodatku, który rzekomo był wypłacany na zakup węgla, ale beneficjent mógł zdecydować na co chce wydać te pieniądze.
To wszystko jednak do czasu wyborów, bo później rząd nie będzie miał wyjścia, jak tylko powiedzieć Polakom, że żyliśmy na kredyt, a teraz trzeba zacisnąć pasa. O ile oczywiście wybory się odbędą, bo to wcale nie jest takie pewne. PiS robi co może, aby zmienić prawo wyborcze tak, by pozostać na trzecią kadencję, ale sondaże wskazują na malejące poparcie dla obozu władzy i jeśli nic się nie zmieni, to nieprzygotowani do kapitulacji politycy PiS mogą sięgnąć po to, co pozostało w odwodzie, czyli wprowadzenie stanu wyjątkowego, lub każdego innego stanu nadzwyczajnego, jak choćby proponowanego ostatnio stanu pogotowia, bądź zagrożenia, które ostatecznie nie znalazły się w projekcie ustawy o ochronie ludności, ale mogą zostać wprowadzone poprzez inny zapis, gdzieś tylnymi drzwiami, jak to już nie raz ugrupowanie rządzące miało w zwyczaju serwować Polakom w tej kadencji Sejmu. W każdym razie wprowadzenie jakiegokolwiek z tych stanów choćby w jednym powiecie, co przecież miało miejsce ledwie kilka miesięcy temu przy granicy z Białorusią, wyklucza część wyborców z puli i oznacza złamanie podstawowych zasad demokracji podczas organizacji ogólnopolskich wyborów. A miłująca demokrację i szanująca Konstytucję władza przecież nie może do tego dopuścić, dlatego wybory będzie trzeba odroczyć na czas obowiązywania stanu wyjątkowego. Na ile? Na ile tylko się chce, bo każdy stan wyjątkowy można bez końca wydłużać, co też Polacy doskonale znają z czasów PRL, kiedy to stan wojenny przestał obowiązywać trudno nawet powiedzieć kiedy. Gdzieś w chwili, gdy wszyscy o jego obowiązywaniu zdążyli już zapomnieć, czyli po kilku latach.
Jeśli jednak inflacja zostanie opanowana, a ceny paliw i energii ulegną względnego zrównoważeniu, a wybory parlamentarne odbędą się w normalnym trybie i terminie, to wciąż pozostaje wisząca nad Polską groźba wojny. O ile młodzież zupełnie nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i w najgorszym scenariuszu zakłada, że po prostu sobie z kraju wyjedzie, to już starsi Polacy nie są takimi optymistami i pytają wprost czy jesteśmy gotowi na tę wojnę? Abstrahując nawet od kluczowego pytania, czy to my zaatakujemy Rosję, czy Rosja zaatakuje nas, konkluzja jest jedna nie będzie się czym bronić! Choć propaganda reżimu non-stop prezentuje w serwisach informacyjnych doniesienia o kolejnych zamówieniach na sprzęt pancerny, systemy rakietowe i artyleryjskie, to nikt już chętnie nie opowiada o terminie realizacji zamówień, który w połączeniu z budową zaplecza logistycznego oraz przeszkoleniem żołnierzy może przeciągnąć się nawet do dekady! Tak dekady, a nie 10 miesięcy, które w sytuacji otwartego konfliktu u naszej wschodniej granicy i tak niosłyby ryzyko, że nie zdążymy. Tymczasem obóz władzy coraz chętniej mówi o powstrzymaniu Rosjan pod Kijowem składając deklaracje, że weźmiemy w tym czynny udział. Zupełnie niedawno bezczelność jednego z wiceministrów rządu Mateusza Morawieckiego zabrnęła wręcz do deklaracji, że czołgi, które wcześniej otrzymaliśmy od Niemców, przekażemy Ukrainie za zgodą Berlina lub bez. Ostatecznie Niemcy wyraziły na to zgodę, ale Warszawa pokazała tym samym, że nie tylko nie liczy się ze zdaniem europejskich partnerów i chce wziąć czynny udział w konflikcie na Ukrainie, ale też gotowa jest rozbroić w tym celu jednostki liniowe Wojska Polskiego, które cytując byłego już prezydenta Komorowskiego, niedługo będą musiały stawiać opór chyba na drzwiach od stodoły. O ile oczywiście dojdzie do eskalacji konfliktu.
I o tych wyzwaniach, które czekają Polaków w 2023 r. opowie dziś dr. Leszek Sykulski oraz Sebastian Pitoń w debacie zorganizowanej przez Klub im. Romana Dmowskiego w Łodzi.
_____________________________________________________________________________________
Mecenat na patronite: https://patronite.pl/emisjatv
PayPal: https://www.paypal.com/donate/?cmd_s-xclick&hosted_button_idVNND3Q7EZBSD6&sourceurl
Tradycyjne przelewy na konto banku w Polsce:
33 2530 0008 2059 1051 7927 0001
Dla przelewów z zagranicy kod SWIFT/BIC: NESBPLPW
W tytule przelewu prosimy wpisać: Darowizna na cele statutowe
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.