Kiedy w roku 2000 przygarnąłem ją z ulicy, wszystkiego się bała, uniesionej dłoni, naczyń kuchennych. Jednak dorastała w poczuciu bezpieczeństwa, spokoju i odwzajemnionej miłości. Była bardzo mądra, bardzo wrażliwa. Kochała życie jakim żyła i okazywała to na wiele sposobów. Miała wszystko to co powinien mieć każdy pies. Szczęśliwy dom, poczucie bezpieczeństwa, kochających opiekunów i młodszego braciszka (Edzia). Miała dobre, długie życie. Odchodząc zależało jej na obecności mojej mamy i mojej. Nie chciała nam robić przykrości i kłopotu więc odeszła w ciszy i spokoju. Teraz jej ciało spoczywa w urokliwym miejscu, gdzie co dzień będzie odwiedzana. Czy mogła wymarzyć sobie lepszy los? :)
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.