Permanentna rewolucja. Trockizm wczoraj i dziś | Odc. 372 - dr Leszek Sykulski

Leszek Sykulski ma skrzywioną perspektywę. Wiele jego twierdzeń jest po prostu fałszywych. Studiując nazbyt szczegółowo czyjeś poglądy można popaść w przesadę i precenić ich wpływ na losy świata zapominając o kontekście w jakim funkcjonowały. Ideologie są bytami pozornymi, za nimi kryją się zawsze czyjeś interesy. Pewnie, trockizm był przejściowo ważny, kiedy chodziło o wywołanie rewolucji światowej dla ochrony bolszewickiej rewolucji. Zaczął być tępiony, kiedy Stalin chciał opanować cały ruch komunistyczny i uczynił z Kominternu jedynie narzędzie polityki ZSRR. Oddolna rewolucja stała się czymś anachronicznym, podobnie jak anarchosyndykalizm, kiedy odwołał się do niego Mussolini. Ostatni raz trockiści zaznaczyli się w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Późmiejsze dzieje raczej wskazują na wzrastającą rolę Antonia Gramsciego czy Sartre'a. Autor uległ poniekąd złudzeniu, gdyż swoje widzenie trockizmu zawdzięcza tak naprawdę komunistom z kręgu moskiewskiego, którzy chcieli zabezpieczyć rządy czerwonej burżuazji na wieczność i którzy łatwo zgodzili się na zostanie kapitalistami, kiedy już się dorobili. Kiedy usłyszałem, że teoria performatywów Austina ma coś wspólnego z Trockim, serdecznie się usmiałem. W 68 roku istotniejszy był Mao i Sartre, przed Trockim. Sfrustrowani studenci paryscy chcieli jednak zwyczajnie większej roli inteligencji w życiu społecznym, chociaż mówili o rewolucji. Szkoła frankfurcka z trockizmem także nie ma za wiele wspólnego. Od paru wieków po prostu odbywa sie stała erozja tradycyjnych społeczeństw. Pojawiają się wciąż nowe grupy społeczne i nowe ideologie. Jasne, że wszystkie te grupy krytykują zastane społeczeństwa pragnąc znaleźć miejsce dla siebie w strukturze władzy. Wszystkim aspirującym do władzy grupom bardzo podoba się woluntaryzm. Trocki był woluntarystą, lecz przecież woluntarystą był też Lenin, kiedy mówił o roli inteligencji w rewolucji i tym bardziej Gramsci. Cóż znaleźli w Marksie? Nie powiedział inteligentom więcej poza tym, że sami są wyobcowaną warstwą spauperyzowanego inteligenckiego proletariatu, w którego interesie jest napędzanie rewolucji, by uzyskać w nowym społeczeństwie znaczenie. Reprezentują Ducha Historii i już to czyni ich godnymi władzy. Po co mówić o Trockim, kiedy można mówić o Fichtem, Heglu, Marksie, Nietzschem? Wszyscy inteligenci zorientowali sie w końcu, że prawdziwym ich ograniczeniem jest kapitał i muszą przejąć państwo, by wyrównać swoje szanse... Mieli zostać kapłanami Historii, nową kastą, co szczególnie dobitnie wyraził swego czasu Młynarski mówiąc, że "inteligencja już nie bawi sie w Kopciuszka". Marnie się to znów skończyło... Lemingi wydymane? Dalej będą marzyć... Tacy mądrzy, a do teraz nie wiedzą, kto naprawdę rządzi światem. Tonący Trockiego się chwyta. Przecież teraz już nie o to chodzi. Teraz ateiści i wierzący mają wspólnego wroga, bandytów i złodziei, którzy wszystkimi kosztami obciążą nas wszystkich. Przyczynią się też do śmierci kolejnych milionów ludzi. Nie tylko więc złodzieje i bandyci, lecz i mordercy... Pomyślcie o tym. Te tzw. konflikty światopoglądowe są celowo wzniecane, żeby podzielić ludzi. Uczciwi ludzie podzielają podstawowe wartości i potrafią się dogadać we wspólnej sprawie... Można się dogadać z trockistą i z katolikiem... Odpowiedz