Urodziłam się w listopadzie i nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to najgorszy miesiąc w roku... Mimo tego, że pojawiłam się na świecie właśnie w tym miesiącu i powinien on być dla mnie szczęśliwy z tego powodu... Jednak przynajmniej w Polsce w listopadzie fajnie nie jest. Najciemniejszy miesiąc w roku, bardzo często w listopadzie jest mega zimno i nie raz w moje urodziny padał śnieg... Grudzień niby też tak wygląda, ale zaaferowanie świętami powoduje, że mija szybciej i milej. Pomysły na fajne spędzenie urodzin skończyły się kilka lat temu i zamarzyło mi się spędzić urodziny w ciepłym kraju, na plaży... I od kiedy się mi zamarzyło, od tego czasu, jakoś tak wychodziło, że listopad trzeba było spędzać w Polsce bo coś tam wtedy wypadało.
Ostatnio w listopadzie wkurzyłam się bardzo, że znowu polska plucha i zimno, więc postanowiłam przełożyć obchodzenie urodzin na potem. I wiecie co, bardzo się to opłaciło
Będąc w Albanii, po drugiej stronie morza zobaczyłam Korfu... i mówię do Daniela, pamiętasz mój zaległy prezent urodzinowy.... Daniel nie był zadowolony ale... wiedział że jestem wyspiarą, a byliśmy w linii morza dosłownie 2 km od tej wyspy, no i nigdy nie byliśmy nad Morzem Jońskim ... i pokazałam mu pewne miejsce na Korfu, które go przekonało i nie była to plaża...ale o tym jeszcze będziemy mówić w kolejnych vlogach. Dziś pełny spontan, tratwa, prom i choroba morska.
Wyszukiwanie odpowiedzi..
