Długo planowany wypad na ryby a dokładniej na wieczorny spinning połączony z nocnym spinningowaniem. Mało kiedy wędkowałem w nocy na spinning a tym bardziej nie miałem nigdy żadnych efektów. Umówiłem się z Kubą na sobotni wieczór. Padło na Rzeszowski zalew na Rzece Wisłok. Nastawialiśmy się na Sandacze. Najlepiej biorą w nocy a i znam parę miejsc na zalewie gdzie inni wędkarze łowią je systematycznie. Nad zalewem byliśmy już przed godziną szesnastą. Zaczynamy wędkowanie. Oczywiście jako przynęty duże gumy jasnych kolorów. Pierwsze uderzenie u Kuby. Ale rybka spadła. Następne branie ryba nie trafiła dobrze w gumę i ogonek został odgryziony przez ryby. Następny strzał i jest ryba u Kuby. Ładny Sandacz u Kuby. Przypadkowy przechodni chciał rybkę dowiadując się że będziemy ją wypuszczać. Już widział sandacza w piekarniku :) To było ostanie branie przed zmrokiem. Po zmroku brania ustały. Nic więcej nie udało się złowić. Ja standardowo podtrzymałem tradycję i nic nie złowiłem na spinning w nocy. Na pewno nie odpuszczę to jest mój cel i mam zamiar zrealizować go jeszcze przed końcem roku :)
Wyszukiwanie odpowiedzi..
