Ten człowiek chyba w wojsku nie służył - zżyma się starzec na poetę, który poległym bohaterom z Westerplatte kazał iść do nieba czwórkami. - Jak nie ma pełnych czterech czwórek, a tyle nas przecież nie zginęło, to wojsko maszeruje dwójkami! Pieśń o żołnierzach z Westerplatte Gałczyńskiego recytowano w ciągu minionego półwiecza niezliczoną ilość razy. Na hucznych, odprawianych z pompą, werblami i paradami ceremoniach państwowych, na obowiązkowych akademiach z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Zrodzona jeszcze we wrześniu 1939 i utrwalona w wierszu legenda obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej w Gdańsku służyła - i służy nadal - ubieranym w zgodne z życzeniem dysponentów, podniosłe szaty celom propagandowym. Kiedyś mobilizacji społeczeństwa wobec bońskiego rewizjonizmu, ostatnio - pojednaniu. Przez lata czczono poległych herosów. O żywych starano się nie pamiętać. W pierwszych latach po wojnie sami weterani, jak wspominają, woleli nie przyznawać się do udziału w obronie.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.