Niedzielę Wielkanocną otwierała Rezurekcja. Dawnymi czasy dzwony rezurekcyjne rozlegały się już w Wielką Sobotę o północy lub późnym sobotnim wieczorem.
Począwszy od czasów stanisławowskich dla oszczędzenia wiernym nocnych powrotów po mszy, przeniesiono uroczystości Zmartwychwstania na niedzielny świt. Na pamiątkę hałasu z jakim usuwał się kamień z grobu Jezusa rozbrzmiewał huk petard i różnych domowych ładunków. Salwy te czyniono dla Zmartwychwstałego Chrystusa. Dzwonom towarzyszyły też armaty, moździerze, strzelby i pistolety.
Po Rezurekcji jadano świąteczne śniadanie. Nie miał prawa zasiąść do tego śniadania ten, kto nie był na Rezurekcji. Śniadanie wielkanocne otwierało dzielenie się jajkiem. Pośrodku stołu ustawiano baranka z czerwoną chorągiewką. Przygotowywano go z masła, cukru lub marcepanu. Symbolizował Chrystusa przybitego do krzyża. U wojewody Sapiehy w XVI wieku na takim śniadaniu podano m.in. cztery przeogromne dziki faszerowane szynkami i kiełbasami, dwanaście jeleni ze złotymi rogami, nadziane zającami, cietrzewiami i dropiami. Podano też 52 ciasta z bakaliami, 365 babek, 52 baryłki z winem cypryjskim, włoskim i hiszpańskim, 365 gąsiorków z winem węgierskim oraz 8760 kwart miodu pitnego. Równie wyszukany był wielkanocny stół na dworze Radziwiłów. Podano na nim placek z sadzawką z białego miodu, wewnątrz pławiły się rybki z ciasta i kąpały się nimfy, również z ciasta. Mierzył do nich z łuku Kupidyn.
Część podawanego chrzanu pozostawiano na stołach dla pcheł, a małe kawałki kiełbasy zostawiano
w pobliżu progów dla węży. Dbano też, żeby okruchy z wielkanocnego stołu nie zjadły kury, to miało czynić z nich słabe nioski.
Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.