Współuzależnienie to niemoc, bezradność i przyjęcie na siebie odpowiedzialności za działania osoby uzależnionej. Współuzależniony działa jak zaprogramowany, żyje w rytmie uzależnienia, w ciągłym napięciu i niepewności. To ciągłe pogotowie emocjonalne i uporczywy stres.
Tak właśnie jest w przypadku pana Jana, u którego każdy dzień wygląda tak samo, czyli alkohol, niemoc, bezradność i strach. Strach o siebie ile jeszcze wytrzyma tego wszystkiego i strach o byłą żonę, która jak sama nam powiedziała, jest alkoholiczką.
Jak przysłowie mówi Każdy jest kowalem swojego losu, ale gdy przy tym, jak ktoś, niszcząc swoje życie, niszczy je również osobie ze swojego otoczenia, to już robi się naprawdę nieciekawie.
Właśnie w takiej sytuacji znalazł się pan Jan mieszkaniec Jaworzna. Jak powiedział nam tylko dzięki byłej synowej, prawnej opiekunce jeszcze jest w stanie jakoś funkcjonować. Dlatego Pani Kasia, nie mogąc już patrzeć, na to, co się dzieje w domu u pana Jana, zgłosiła się do naszej redakcji z prośbą o nagłośnienie sprawy i problemu, z którym już nie dają sobie rady, każdy rozkłada ręce. Problem jest, ale nie ma kto pomóc go rozwiązać.
Pan Jan to starszy schorowany człowiek, który pomimo rozwodu z żoną zdecydował, że mieszkać będą razem. Ale to, co przeżywa aktualnie z byłą żoną, z jakimi sytuacjami zmaga się na co dzień, przerosło jego siły i wyobrażenia. O wszystkim postanowił nam opowiedzieć, bo już jest na skraju wytrzymałości. Posłuchajcie.
Tu nie da się żyć, tu nie ma warunków do życia. Dzień w dzień pół litra wódki leci jak nie więcej. Albo leży pijana, albo się awanturuje. Ile razy tu już policja była, jak spadła na ziemie strasznie to wyglądało i jak ja mam jej pomóc, jak ja już nie mam siły. Dzwonie wtedy po syna a syn, że nie da rady przyjechać, to kto mi ma pomóc? Aż płakać się chce. Potem trzeba wszystko wysprzątać, bo wszystko z kału. Ja po prostu już nie mam sił. Jak jeszcze te siły miałem, to ją myłem, podnosiłem, wycierałem, sprzątałem wszystko, ale teraz ja już tych sił nie mam.- powiedział pan Jan.
Pani Kasia jak powiedziała nam, problem zgłaszała do różnych instytucji. Efekt końcowy - nie ma kto pomóc.
Skontaktowaliśmy się również z synem pani Haliny, ale niestety nie wyraził on zgody na publikację jego wypowiedzi.
Do syna dzwoniłem, bo jak się Halina przewróciła, to nawet nie miał kto pomóc mi ja podnieść. Syn powiedział, że nie przyjedzie i koniec. To kto ma się mamą zaopiekować i pomóż jak nie własny syn? Ja już naprawdę nie mam na to siły.- stwierdził pan Jan.
Niejednokrotnie w mieszkaniu pana Jana interweniowała policja, co potwierdziła nam sierż. Anna Tyma-Świerczyńska z KMP w Jaworznie. Przyczyną interwencji były alkoholowe awantury pani Haliny.
Pani Kasia bardzo często po telefonie od pana Jana, który nie wiedział co robić, nie radził sobie z panią Haliną, która była pod wpływem alkoholu, jechała do mieszkania i próbowała pomóc. Sytuacje niestety powtarzały się niejednokrotnie.
Czy ktoś jest w stanie pomóc tej rodzinie, rozwiązać tę sytuację? Nasuwa się wiele pytań ale niestety bez odpowiedzi.
Ale czy tak to wszystko powinno wyglądać? Czy ten człowiek naprawdę nie może normalnie żyć ? Czy nikt nie jest w stanie nam pomóc rozwiązać tę sytuację ? Bo kiedyś może stać się naprawdę coś złego albo ten starszy człowiek nie wytrzyma już tego i skończy się to zawałem, albo pani Halina przez alkohol coś zrobi sobie, a nie daj Boże innym, nieumyślnie, ona jest chora, jej trzeba pomóc i panu Janowi też, pomóżcie nam. - skomentowała pani Kasia.
O zdanie zapytaliśmy również panią Halinę.
Tak jestem alkoholikiem. Ale teraz to już tylko chce żyć i leżeć. Z domu nie wyjdę, tu sobie daje rady, ale gdzie indziej to nie dam sobie rady. Wszyscy przesadzają, nic tu się nie dzieje. A syn mi pomaga.- oznajmiła pani Halina.
W przypadku alkoholizmu pomoc potrzebna jest także pozostałym członkom rodziny. Oni bowiem przystosowują się z czasem do tej destrukcyjnej, szkodliwej sytuacji. Życie członków rodziny podporządkowuje się do tego, co, kiedy i jak robi osoba pijąca. Tracą mnóstwo energii na to, aby wyręczać alkoholika z jego obowiązków, ponosić konsekwencje jego działań, naprawiać za niego błędy. Motywuje ich do tego m.in. wstyd i bezradność bo żadne inne rozwiązanie nie przychodzi im do głowy. Członkowie rodziny tracą siły, a osoba uzależniona dalej pije Tak jest właśnie w przypadku pana Jana, starszego człowieka, który nie ma już sił i prosi o pomoc, by ktoś znalazł wyjście z tej sytuacji. Miejmy nadzieje, że tak tez się stanie.
Materiał pochodzi ze strony https://www.jaw.pl
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.