Tęsknie za niebem i za powietrzem Za normalnością, jak długo jeszcze? Mógłbym się teraz na świat obrazić Ale ja przecież chcę po nim łazić Dobrze jest czasem tak wyhamować By móc życie przewartościować Ale opuszczam zamknięte ściany Za nimi piękne w kwiaty dywany
Wyłaź z paki i chodź ze mną w złote rzepaki Nie w te krzaki, bo tam Siedzą jakieś chłopaki Wolne ptaki idą razem w złote rzepaki Nie w te krzaki i nie w te buraki
Lepiej na łąkach w deszczu być zlanym Niż swym latawcem obijać ściany Ciężkim powietrzem wolę oddychać Niżby bez światła, więdnąć, usychać A gdy mnie słońce raczy promieniem Oto się budzę, wżyciewstąpieniem Niech rzepakami łąki zaleją Niech się cudowne rzeczy zadzieją
Wyłaź z paki i chodź ze mną w złote rzepaki Nie w te krzaki, bo tam Siedzą jakieś chłopaki Wolne ptaki idą razem w złote rzepaki Nie w te krzaki i nie w te buraki
Piękne w kwiaty dywany
Nie ma lepszej pogody niż pogoda ducha Ćwir ćwir, buła-buła, hałabała, ok
Po raz kolejny uczę się mili Nic nie jest pewne, bo w każdej chwili Stracić to można i w oka mgnieniu Spuścić zasłony i schować w cieniu Cieszę się trawą, tym co dookoła Bo to przelotne jak miodna pszczoła Lecz nie narzekam, a wręcz dziękuję Wszystko mi teraz lepiej smakuje
Wolne ptaki idą razem w złote rzepaki Nie w te krzaki i nie w te buraki
Bierz winiaki i chodź ze mną w złote rzepaki Nie w te krzaki, bo tam siedzą jakieś chłopaki Wolne ptaki idą razem w złote rzepaki Nie w te krzaki i nie w te buraki