Wszystko zaczęło się w listopadzie 2012 roku. Lokalne nadbrzeżne służby ratownicze w Meksyku były w pełnej gotowości starając się jak najlepiej pilnować wód zatoki tak, by nikomu nie stała się krzywda. Tego ranka z portu wypłynęła dwójka doświadczonych, wykwalifikowanych rybaków z okolicznej wioski. Niestety moment, w którym wyruszyli na szerokie wody był tym, kiedy widziano ich po raz ostatni. Niedługo później wszyscy zapomnieli i o statku, i zaginionych rybakach. Wszyscy, oprócz krewnych, którzy nalegali, by nie zaprzestano poszukiwań. Wciąż mieli nadzieję, że jest szansa na odnalezienie ich bliskich, ale ogromny wysiłek ratowników nie przyniósł żadnych efektów. Wydawałoby się, że to już koniec, bo niestety często się zdarza, że morze zabiera nawet najbardziej zatwardziałych i zaznajomionych z żywiołem wilków morskich, którzy spędzają na jego wodach większość swojego życia, ale, moi drodzy. Nie tym razem. Od zaginięcia mężczyzn minęły aż dwa lata i wtedy świat przypomniał sobie tę historię na nowo. Dalszy ciąg opowieści miał miejsce zupełnie gdzie indziej, a wręcz po drugiej stronie kuli ziemskiej! Tam, w samym sercu Pacyfiku na wyspach Ebon Atolu mieszkańcy zauważyli dziwnego mężczyznę. Był przeraźliwie szczupły i nie miał na sobie prawie żadnych ubrań. Wyglądał jak dzika bestia i krzyczał coś po hiszpańsku tak głośno, jak tylko potrafił. Ludzie, którzy odnaleźli rozbitka widzieli w jego oczach obłęd i strach przed obcymi i wszelkimi sposobami oraz gestami próbowali go upewnić, że nie mają zamiaru wyrządzić mu krzywdy. Chwilę później człowiek, który był
Wyszukiwanie odpowiedzi..
