Kiedy osoba przepada bez śladu, w głowach jej bliskich natychmiast tłoczą się niezliczone, prawdopodobne scenariusze wydarzeń. Najgorsze jest wtedy jednak to, że wszystkie są możliwe. Nikt z nas nie chciałby stawić czoła takiej sytuacji nieważne, czy byłby w roli zaginionego, czy tego poszukującego śladu. W tak stresującym momencie piętrzy się w człowieku wiele emocji takich jak strach, niepokój i niepewność i dotyczy to każdego niezależnie od wieku, statusu czy zasobności portfela. Ta amerykańska rodzina niczym się nie wyróżniała. Mama i tata zaginionego dziecka byli w stanie zrobić wszystko, by mieć szansę na jego odnalezienie. To, czego doświadczyli pozostawiło na ich psychice trwały ślad i na zawsze zmieniło ich życie.
W każdym kraju sprawy tajemniczych zaginięć policja traktuje bardzo poważnie. W Polsce co kilka dni ginie przynajmniej jedna osoba. Tysiące spraw do dziś jest niewyjaśnionych i nie wiadomo, czy kiedykolwiek dowiemy się, co stało się z zaginionymi osobami. Ogromna część zaginionych to dzieci poniżej 18 roku życia. Od czasu do czasu słyszymy w telewizji gorący news o poszukiwanym dziecku i zdesperowanych rodzicach, którzy za wszelką cenę chcą odzyskać swoją pociechę i odchodzą od zmysłów dociekając, co mogło się jej stać. To niewyobrażalne cierpienie zarówno dla nich, jak i dla niewinnych dzieci, które są bezradne w obliczu zła.
Oto co stało się małemu chłopcu z hrabstwa Blount w stanie Tennessee, w USA. Kaydon Leach zaginął 23 kwietnia wieczorem podczas zabawy przed domem. Rodzice pozwalali mu, by bawił się sam, ponieważ Kaydon nigdy dotąd bez ich pozwolenia nie oddalał się od posesji. Był radosnym rozrabiaką, jak każde dziecko w jego wieku. Uwielbiał grać w piłkę i bawić się samochodami, ale najbardziej lubił spędzać czas ze swoimi domowymi zwierzakami. Rodzice Kaydena wiedzieli, że chłopiec grał wcześniej w piłkę, a więc widząc, że się ściemnia byli pewni, że ich syn już dawno wrócił do domu i najpewniej siedzi w swoim pokoju. Kiedy jednak sprawdzili, pokój okazał się być pusty. Przerażeni rodzice natychmiast zadzwonili do szeryfa hrabstwa Blount, Jamesa Lee Barama. Rodzice chłopca nie zamierzali tracić nawet chwili na poszukiwania ich zaginionego syna. Wiedzieli też, że ich syn wyszedł tego dnia na podwórko bez kurtki, a o tej porze roku w nocy było już bardzo zimno. W Biurze dochodzeniowym w Tennessee natychmiast wydano oficjalne oświadczenie o zaginięciu dziecka, a przeszkoleni ludzie metodycznie przeszukali teren około 1000 hektarów. O 19:00 wieczorem, by pomóc w poszukiwaniach zgłosiło 100 wolontariuszy z okolicy włączając w to agentów federalnych. Rodzice opisali Kaydona wszystkim ochotniczym ratownikom jako chłopca mierzącego metr dwadzieścia i ważącego 30 kg. Miał brązowe włosy i niebieskie oczy. W dniu zniknięcia miał na sobie czarną koszulkę, szare spodnie dresowe i tenisówki. Ostatni raz był widziany w okolicy Hummingbird drive.
Wyszukiwanie odpowiedzi..
