Od kilku tygodni środowiska polskich patriotów elektryzuje przebieg głosowania nad tzw. ustawą miedziową, która może przyczynić się do przejęcia polskich złóż naturalnych przez podmioty zagraniczne. Przede wszystkim chodzi tu o pokłady miedzi i srebra, które w Polsce występują w dużych ilościach. Skala ich wydobycia, w stosunku do światowej produkcji, pozostaje w naszym kraju niewielka. Sytuację ma zmienić uwolnienie koncesji wydobywczych. Przyznanie prawa do eksploatacji polskiej ziemi przedsiębiorstwo zagranicznym ma przynieść Polsce duże zyski. Tak przynajmniej twierdzą politycy Prawa i Sprawiedliwości. Intencje rządu nie są jednak czytelne. Z jednej strony KGHM zachęca się do podejmowania inwestycji poprzez zmniejszenie podatku miedziowego, z drugiej zaś prawo nowelizowane jest w taki sposób, że politycy opozycji alarmują, iż zmiany zostały przygotowane z myślą o wydaniu koncesji wydobywczej dla kanadyjskiej firmy, która od lat rywalizuje z KGHM. Wśród opozycji pojawiają się jednak głosy, że miedzi wcale nie musi wydobywać państwowa spółka, jeśli wpływy do budżetu państwa zostaną zagwarantowane w postaci np. specjalnej dywidendy. To z kolei pomysł posłów Konfederacji, którzy przekonują, że popyt na miedź może się wkrótce skończyć, dlatego należy wykorzystać narodowe złoża, póki są jeszcze coś warte. Na tę chwilę ceny miedzy na światowych rynkach wciąż rosną, choć ich wahania potrafią być znaczne. Czy jednak obce firmy decydowały by się na duże inwestycje w Polsce, jeśli nie byłyby one umotywowane prognozami jeszcze większych zysków? I czy dysponujemy narzędziami prawnymi gwarantującymi wpływ do budżetu z tytułu wydobycia złóż, których wartość opiewa na setki miliardów złotych?
Na te i inne pytania dot. polskiego interesu narodowego odpowie dziś w cyklu Dokąd zmierzamy poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.
Wyszukiwanie odpowiedzi..
