Wspaniałe anime, brakowało mi jedynie jakichś mocniejszych relacji pomiędzy Sato i Misaki ale chuj xD Jest dobrze. Poza tym łatwo się wczuć w anime w którym życie głównego bohatera jest całkiem podobne do twojego (SZKODA TYLKO ZE BRAKUJE MISAKI XDDD) xD Myśle ze nie jestem jedyny ;-----;
Odpowiedz
to anime było bardzo bardzo dobre wszystko było giga realistyczne mc był prawdziwym przegrywem a nie pseudo jak w innych romansach generalnie świetna bajeczka
Odpowiedz
'Proszę, niech ktoś mi powie, o co tu chodzi' - ma myśl, co oderwać się ode mnie nie może. Czuję się, jakby mnie wsadzono do tej animacji, żebym ubolewał nad tym tematem i błagał innych, aby mi 'wszystko' wyjaśnili. Zdecydowanie jedno z moich najmniej lubianych słów. Dzisiejsza wypowiedź nie będzie w charakterze osobistej recenzji, a zwierzenia się. Będzie to potok słów, proszę o ociupinkę wyrozumiałości.
Od pewnego czasu dobrze wiem, jak ważne jest trzymanie niektórych słów za zębami, czuję jednak, że przyszła dobra, nocna pora, kiedy mogę powiedzieć ciut więcej. Dla ułatwienia zrobię to nawiązując do fragmentów domniemań czy faktycznych zdań, które wyczytałem.
'Oglądałeś epizod 13?' - Czyli na bank chciałeś zobaczyć moją wypowiedź po tamtejszym monologu. Nie żałuj więc dojścia aż tutaj, bowiem jeśli droga prowadzi nas do wniosków, to znaczy, że było warto.
'Ocena 0,5 na 5 i nawet nie powiem słowa więcej o tym śmieciu' - No tak, dalej oceniajmy i oceniajmy, nie wyciągajmy wniosków. 'Shin Eva' momentalnie przypomina mi śledzenie skłóconych obrońców świętego Hideakiego, twórcy, jak i niewierzących w jego głębsze intencje i przekazy. Nie ma możliwości, bym stanął po którejś z tych stron tylko i wyłącznie, kiedy obie mają i nie mają rację. Zasada 'równej wymiany' z 'Fullmetal Alchemist' czy poszukiwania 'sprawiedliwości' i 'harmonii' mogą pomóc w zrozumieniu, co myślę. Pisaniem amatorskich recenzji i tworzeniem archiwów pamięci zajmuję się od kilku lat. Styl wyrabiasz własny, ale to jasne, że śledzisz prace innych. Anime 'Eva' rozpoczęło poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jak oglądać - bajki, animacje, filmy - co wymaga wiele. Nie przywiązuj się do postaci... Nie oczekuj za wiele... Nie uważaj, że ma przekazywać coś ważnego... Nie bądź powierzchowny... Nie doszukuj się sensu... W końcu też nie narzekaj, może jest przyjemnie pomarudzić, ale może to w Tobie jest problem i stąd nie odnajdujesz się na kolejnych seansach. Momenty miałem zazwyczaj dwa, kiedy nie wymagałem zupełnie niczego i kiedy wymagania rosły, a przed nimi jeszcze większa była praca myślowa. Uważne śledzenie tekstów, zachowań, słów, gestów, zakątków, śladów jest i wokół nas, to też i w takiej animacji jest sporo. A poszukam. Mija kilka godzin ciekawości, jeśli faktycznie coś mnie wciągnęło... Za to ile podczas i po seansie jest myślenia. Myślenie boli. Myślcie mniej, kiedy nie trzeba i więcej, kiedy trzeba. To przekaz także dla mnie. :) Nagłówek tego fragmentu nawiązuje do jednej z wypowiedzi na 'MyAnimeList'. Szukałem najbardziej surowej oceny spośród dziesiątek wiernych fanów mówiących, że 'NHK' jest jedną z najlepszych bajek jakie oglądali, by dowiedzieć się, jak jest tak naprawdę, mniej więcej mam ją postrzegać. Czytałem z bólem zgadzając się z każdym wyrazem, odpychając termin bajka, bo do bajek to anime nie należy. To nie bajeczka. A opowieść mająca na celu zmuszenie nas do myślenia. Albo oburzony sobie odpuścisz, albo wysiedzisz do końca i może coś wygłówkujesz. Kiedyś to było tylko 'wyciąganie czegoś dla siebie'. Teraz to poszukiwanie odpowiedzi i nauk.
'Neon Gerezis Avangaldon' - hehe, przypomina mi się Shirobako. Piękna bajka. Przy okazji oglądania serii 'Eva', która była jednym z wielu zaskoczeń i powodów do poszukiwań nieznanego, recenzje, w końcu teorie i dziesiątki materiałów fanów przelatywały mi przed oczami dzień w dzień. Szukałem własnego zdania, sądząc, że autor ma mi wiele do przekazania, że nic nie rozumiem i nie jestem w stanie pogodzić się z sieciowymi opiniami. Dla twórcy to ciężki moment, nawet po ukończeniu dzieła, kiedy cokolwiek by nie robił, choć świadom był skutków, nie może dogodzić wszystkim odbiorcom, choćby chciał. Ja z ambitnymi projektami kilkukrotnie doszedłem do ciemnej uliczki, porzucając je, tracąc na nie czas lub uświadamiając sobie brak sił, możliwości czy wystarczającej wiedzy. Tak też zamknąłem wyczekiwany od prawie 5 lat projekt, który właściwie nie wiem, czy może dojść do końca. Źle się z tym czuję, zarówno po obejrzeniu 'Evy' jak i 'NHK'. Znając choć trochę, jak czuli się autorzy nawet, jeśli sprzedażowo im się [mam nadzieję] ułożyło, nie chcę skończyć 'życiowego projektu', by choć to nieuniknione, tak prędko zakopał się w piasku niezadowolenia i zapomnienia. Przecież takie produkcje powstają nie dla kasy, a dla ludzi... Czasami heh.
'Skoro i tak umrzemy to po co umierać, albo żyć.' - Ileż sformułowań takich jeszcze padnie. Zauważ, wiele rzucono w 'NHK'. Nie mieli wywołać strachu, wielkiego współczucia, kosmicznych emocji. Odcinek za odcinkiem był, choć to sprzeczne z sensownym układaniem wydarzeń, osobną historią, nawet, jeśli kontynuował poprzednie zdarzenia. To nie teoria, tylko moje podejście. Jeśli tak było, to namnożenie zachowań, nagłe wstawianie nowych postaci czy powroty do tego, co było kilka odcinków wstecz nabiera sensu. Jeszcze większy sens ma gdyby pomyśleć, że nie chciano ładnej animacji a kopa w tyłek i porządnego plaskacza. Czasem taki pomaga. Przekonałem się do poszukiwania. Ludzkie pomysły bywają dziwne i inspirujące, bardzo polubiłem ich wyszukiwanie. Nawet nabrałem szacunku wobec autorów tysięcy książek, które nie prędko, ale z pewnością mogą zostać wyparte jeszcze bardziej, niż teraz. Cieszę się więc, że przynajmniej lubię literaturę fantastyczną. Mówię zupełnie ogólnie, nie tylko po Satou, lecz i po mnie nie spodziewajcie się za wiele! ;p Najmocniejszym punktem miało być dotarcie do jak największej liczby odbiorców, ktorzy utożsamią się z kimś/czymś, co obejrzą w 'NHK'. Mogę powiedzieć, że zadziałało najmocniej. Z racji przepracowania móżdżek nie potwierdzi, że sprawdziło się to w moim przypadku, ale zapamiętam sobie na jakiś czas ten twór i postacie. Jeszcze nie widziałem czegoś takiego do tej pory.
'Jak na przekór to na przekór' - Ponownie ładnie podsumował odcinki. Nie odnieśliście wrażenia, że, jak to już chyba w zwyczaju japońskich animacji [może nie tylko tych?], postacie są głupie? Tak, odezwał się. Ano odezwał. Padnie monolog pytań. Czemu mając poukładane sprawy robisz jak najwięcej, by było odwrotnie? Czemu wmawiasz sobie, że jest źle i każdego obwiniasz, nawet siebie, choć nic się nie dzieje? Czemu mając tyle dobrych dusz wokół siebie nie tylko je wykorzystujesz, ale i ich nie doceniasz? Czemu wywyższasz się ponad wszystko, udając, że nie masz tego świadomości? Czemu czemu? Czemu udajesz , że coś Ci dolega lub jesteś kimś, kim nie jesteś? Czemu jesteś niezdecydowany i choć pragniesz, to nie chcesz tego osiągnąć, choć tak naprawdę chcesz? To nie jedyne pytania, jakie zadałbym całej kadrze 'NHK' i temu, kto stworzył mangę, nawet, niezależnie czy jest gorsza/lepsza. O ile zrozumiały jest fakt, że faktycznie mogłaby być taka intencja, po cóż przeczyć fabule i zachowaniom postaci, samym sobie? Patrzcie tylko na niego. Mam szkołę, rodzinę i pieniądze. Dobra zamknę się w pokoju i wmówię, że jestem 'Hikki'. Potem wielokrotnie będę temu przeczył, wychodząc na dwór, rozmawiając ze znajomymi i pomimo wrodzonego talentu bycia dziwakiem, w sam raz się wpasuję w każdą sytuację, normalnie rozmawiając jakby nigdy nic. To mój opis głównego bohatera. Nie, zanim powiecie, że nagle oprzytomniał kilka razy, bo spędził czas z ludźmi to zaprzeczycie sami, że jest on 'Hikkikomori'. Nie mam pojęcia, czy sam sobie przywiązał to określenie czy mu je przywiązano, nie pasuje mu, jest okropną osobą i stoczył się nisko, a wiem co to znaczy bo pierwszy raz widziałem, że można się stoczyć niżej, niż ja. O tyle mam szczęście, że koniec szkoły jeszcze przede mną, a co potem? Mam ogromną ochotę wziąć za to odpowiedzialność i fajnie z trudami spędzić żywot. Jeśli przyjąć, że oboje z Satou nie jesteśmy 'Hikki', to wiemy, skąd początek i akurat tutaj całkiem szczęśliwe jak na niego zakończenie ku nowego początkowi. A krzyki i akcje jak wyjaśnisz? Spójrzta na siebie i powiedzcie, co widzicie. Tyle komentarzy padło, jak to utożsamiacie się z Satou... Nie miewaliście podobnych akcji. nawet za gówniarza? A że miał być dosłownie bohaterem i może sobie jest, tym, co miał odsunąć nas od realiów i dać nadzieję. Coś tam mu wyszło. I my też jak on potrafimy wielokrotnie przeczyć własnym działaniom, ale jeśli będę usprawiedliwiał na każdy możliwy sposób swoje uwagi, to czego będę mógł się czepić? Zatarła się u mnie granica między nieumyślnym znajdywaniem odpowiedzi a rozsądną krytyką. Właśnie dlatego szukałem i będę szukał. Bo nie wiem, co tak naprawdę zrobiono tu źle, a co było celowe. Nie jestem w stanie przez to zgodzić się z czymś i temu przeczyć. To takie... Bolesne. Doszedłem aż do tekstów, gdzie 'NHK' jest czy nie jest satyrą, genialnie prezentuje ludzkie zachwiania i problemy czy jest ich wyśmianiem i zdeptaniem, a postacie są nieskazitelne i jedyne w swoim rodzaju czy rozczarowujące, odpychające i odrażające bardziej niż cokolwiek. Które się zgadza? A może po trochu wszystkiego? Jak mam dać klarowną odpowiedź?
'Organizacja NHK' - Jako element zbędny i przypadkowy. Jego pojawienie się wbrew opiniom jest zamierzone i dobrze, nawiązuje przecież do obaw wobec świata. Na kogoś... Coś... Trzeba zrzucić winę. Choć wolę nauczony nie szukać win ani u innych ani u siebie, to czasem lubię podsumować chociażby dziwactwa wokół nas teraz słowami niżej. 'Przecież wiesz, że my możemy sobie o tym tylko pogadać i ponarzekać. Jeden ktoś jest w stanie wywalić ziemię do góry biegunami, ale tak poważnie, cóż my znaczymy dla światowych szych, które są ponad rządy i najważniejsze instytucje.' Żeby nie było, to wcale nie pesymistyczne stwierdzenie, trudno opisać to bardziej nie bawiąc się w serialowe 'spiski' i teorie. Nie sądziłem, że po seansie tak bardzo znielubię termin 'spiskować'. Dotąd myślałem, że właśnie dobrze, jak się pojawia takowy motyw w jakiejś produkcji... Bywają ciekawe i ponad myśli, przez to też i męczące. Dziś samo słowo wystarczająco mnie wyczerpało. Tak czy inaczej ludzie rządzą ludźmi i nie tylko, mają na siebie nawzajem duży wpływ, a czasem i zerowy. Tak właśnie zapamiętam sobie zwrot 'NHK', który zapewne zapomnę jutrzejszego poranka.
Koniec. Nie jestem zadowolony ani zły. Nie dziękuję za stworzenie tego, za rysunki, muzykę, podkładane głosy, zrywanie włosów z głowy podczas procesu twórczego. Tym razem najbardziej liczą się moje refleksje. Musimy czasem ze sobą porozmawiać. Pierwszy raz od bardzo dawna musiałem tak bardzo zastanawiać się, co myśleć, co napisać, co powiedzieć. Sobie. Komuś. Czemuś. Tak też muszę rzec dziękuję za nakłonienie mnie do myślenia. To ostateczny wniosek po 'NHK 24'. To mój najdłuższy wywód na CDA i zapewne jeden z ostatnich, przyda mi się przerwa.
Chyba dokładnie tego chciał i twórca mangi i studio odpowiedzialne za ekranizację...
Odpowiedz
Dziwnę sądziłem że się poryczę na sam koniec a tu taki meh . Szkoda że relacje ich były takie oschłe, Według mnie najlepsze co oglądałem w roku 2021
Odpowiedz
czm ich relacje takie oschle byly janiemoge szkoda super pozdrawiam
Odpowiedz
anonim72(*.*.138.72) 2022-07-13 01:33:080
jeju kocham to anime ja pierdole kocham was naprawde nie moge zyc chalo kurwa mam dosc kocham misaki i satou ja pierdole czuje smutek szkoda ze juz sie skonczylo
Odpowiedz
anonim161(*.*.123.161) 2022-05-07 21:01:060
podobało mi się, że na końcu wszystkie problemy nie zostały magicznie rozwiązane i główny bohater na to właśnie sobie pozwolił, poczułam się zrozumiana haha :) anime nie zrobiło na mnie jakiegoś ogromnego wrażenia, ale muszę przyznać, że było całkiem niezłe
Odpowiedz