STAŁO SIĘ moje postanowienie noworoczne zostało złamane całkowicie. Chociaż jakiś czas temu farbowałam końcówki, bo z moim odrostem było mi już źle, to dzisiaj idę na całość i farbuję włosy bez żadnych kompromisów. Pytanie brzmi czy będzie to fryzjerska masakra, czy uda mi się ten zabieg przeżyć?
Farbowanie włosów samo w sobie wiąże się z ryzykiem. My, ludzie, z natury jesteśmy patałachami i popełniamy błędy. Najgorzej, gdy ten błąd popełnia ktoś komu zapłaciliśmy za pofarbowanie nam włosów, bo jak się to zrobi samemu to jakoś lżej na sercu. Odpowiedzialność to jedyne co musimy zaakceptować i nie musimy się martwić cieńszym portfelem. Ja włosy farbować po prostu kocham nie ma dla mnie lepszego uczucia niż wyjście spod prysznica, włączenie suszary na maksymalne obroty i oddanie się ciepłemu powiewowi wiatru. Ach, podejrzewam, że tak czują się motocykliści.
Ale, że mi życie miłe i organów nikomu nie mam zamiaru oddawać w najbliższym czasie, ograniczam się do przypływu adrenaliny, którego dostarcza mi zapach amoniaku o poranku (bądź też innej porze dnia ). Pofarbowałam włosy i jestem z efektu zadowolona, chociaż z farbowaniem włosów bywa różnie może mi się wydaje, że dobrze wyglądam? Mam nadzieję, że wy to ocenicie obiektywnie
Co więc dzisiaj zrobiłam z moimi włosami? Po pierwsze, chciałam uniknąć zielonkawego odcienia włosów nic nie rujnuje tak ostatecznego efektu farbowania jak ta paskudna zieleń, która wkrada się na naszą głowę. Żeby tego uniknąć podczas mojej dzisiejszej sesji farbowania włosów, na włosy nałożyłam czerwony pigment technicznie rzecz biorcą, POFARBOWAŁAM WŁOSY NA CZERWONO!
Nie był to jednak koniec z moim farbowaniem w domu po wysuszeniu włosów, przystąpiłam do gwoździa naszego dzisiejszego programu i nałożyłam farbę, która najbliżej oddaje mój naturalny kolor włosów. Efekt, myślę, udany, ale przekonajcie się sami co z tego wyszło, bo W KOŃCU POFARBOWAŁAM WŁOSY!
Wyszukiwanie odpowiedzi..
