ZOSTAW SUBA! http://bit.ly/2w8AReF
FACEBOOK! http://bit.ly/2wm8YjY
INSTAGRAM! http://bit.ly/2wgMTTR
SNAPCHAT! http://bit.ly/2fXhsa9
DOWNLOAD W MP3! http://bit.ly/2wmeW4c
-----------------------------------------------------------------------------------------------
TEKST: Slovian
WOKAL: Slovian
MIX / MASTER: Postirol: http://bit.ly/2lcjLHQ
VIDEO: Achtung: http://bit.ly/2DDYzTW
BEAT: Jerpick: http://bit.ly/2hzljqR
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Chcieliście normalny kawałek o życiu, to macie. Nagrywając o grach czy filmach zakładam taką wesołą maskę, jednak rzeczywistość potrafi być czasami inna. Miłego słuchania, czakaczing :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------
TEKST:
I znowu nie wiem jak to ugryźć mam,
bo na początku historii zawsze tu byłem sam.
I nienawidzę ustaleń, że nowy rok to nowy ja,
bo z każdym kolejnym dotykam coraz bardziej dna.
Uuuaaa, moje wewnętrzne krzyki,
mówią mi więcej niż motywujące, denne wierszyki.
Bo szepty zgasły, i nie wrócą już do mnie nigdy,
bo każde światełko w tunelu gaśnie jak w mych oczach iskry.
I miałem nadzieję, że Skreślone Drogowskazy,
nie będą tylko powodem do zakrywania mej twarzy.
Heh, śmiech, płacz, płacz, śmiech, i stracona wiara,
na to, że ja nie upadnę na kolana.
Co jest ze mną, w końcu daj mi odpowiedź,
bo mam już dosyć, kiedy przed oczami widzę tylko zorzę.
Tych minionych dni, i tych minionych chwil,
kiedy zdarzało mi się nie być tak do końca złym.
Żal i ból, moja codzienność,
dobrze wiem, nie będzie lekko.
Musisz wstawać i upadać,
taka jest życia zasada.
Jeśli myślisz, że się uda,
zamienić tragedie w cuda.
Lepiej przestań kusić losu,
bo nie spotkamy się w kolejnym roku.
Nienawidzę przeszłości, a jednocześnie ją kocham,
bo gdyby nie te decyzje, by pewnie nie powstał Slovian.
I z jednej strony bym nie mógł wylewać żalu na kartki,
a z drugiej może bym nie miał żalu, i byłbym coś warty.
A teraz jestem między niebem a piekłem na stałe,
i z każdym wersem przyjmuję ten pokuty sakrament.
Mogę krzyczeć dowoli, i tak nikt już mnie nie słucha,
bo gdy tworzyłem swój Olimp, ktoś wjechał mi w niego z buta.
Od teraz kocham ciszę, w samotności wieczory,
kiedy paląca gorycz zalewa nawet w sercu komory.
Czuję się zepsuty i nie mam siły już na nic,
kolejny cios, cios, cios zaciera linię granic.
I nie wiem gdzie już z tym jestem,
kiedy coś mi zmniejsza przestrzeń.
W tym biegu po sukces znalazłem ogień i znicz,
bo w tym wyścigu po wszystko nie zostało mi nic.
Żal i ból, moja codzienność,
dobrze wiem, nie będzie lekko.
Musisz wstawać i upadać,
taka jest życia zasada.
Jeśli myślisz, że się uda,
zamienić tragedie w cuda.
Lepiej przestań kusić losu,
bo nie spotkamy się w kolejnym roku.
Tyle zepsutych relacji, tyle dążenia donikąd,
i nie mów, że nie mam racji, gdy patrzę ze strachem w przyszłość.
Wiarę dawno straciłem, zabiłem i zakopałem,
i nie licz, że to historia z pozytywnym morałem.
W takie dawno nie wierzę, chyba w końcu dorosłem,
nie wiem jednak czy to taki znowu do końca postęp.
Bo co roku początek sypie się jakby był z Lego,
zaczęło się to przez tą, przez którą nie cierpię lutego.
Chciałem tylko mieć znaczenie,
w tym zepsutym, pustym świecie.
Chciałem marzyć, iść do przodu,
ciągle, heh, w fałszywym amoku.
Życie się dzieli na sylaby, na wielkie zbiory wydarzeń,
między którymi złapanie oddechu ścieżkę pokaże.
Ta serpentyna zgubienia ukrywa nam w sercu śmieci,
gdy długi i głuchy pisk wskazuje drogę do śmierci.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.