Przez chciwość bogatego przedsiębiorcy w Czechach dochodzi do katastrofy prototypowego urządzenia dostarczającego energię. Całemu krajowi grozi zagłada.
Niby coś się dzieje w tym filmie, tego całego chaosu od groma, który na dobrą sprawę jest zupełnie zbędny, bo skoro ma to być film katastroficzny, to niech takim będzie. A więc ta zagłada, destrukcja, wszystko obracające się w gruz i w pył, niech to po prostu będzie widać. Tymczasem w tej dosyć lichej produkcji, zostało to liźnięte ledwie z wierzchu. A cała fabuła skupia się wokół tego tradycyjnego banału, że jeden pazerny idiota dla większych wpływów, zaczyna odstawiać głupoty, gdy drugi oczywiście chce temu zapobiec. I w rezultacie pajace się ganiają pomiędzy lichymi dialogami i jeszcze bardziej prymitywnie przedstawionymi akcjami, naciąganymi jak to tylko możliwe. Mówiąc krótko, chała, ten film.
Odpowiedz
Wyszukiwanie odpowiedzi..
