Bohaterowie Babisa Makridisa - kiedyś mieszkający w samochodzie bezimienny kierowca ("L"), teraz również pozbawiony nazwiska prawnik - to mężczyźni w średnim wieku. Trudno o lepszy moment na załamanie nerwowe. Posępny Yannis Drakopoulos, który przed realizacją "Litości" dostał od reżysera filmy Akiego Kaurismäkiego i Bustera Keatona, nie rozstaje się z miną żałobnika, wcielając się w postać ojca rokującego pianisty i męża kobiety w śpiączce. Pewnego dnia żona jednak się budzi i wszystko staje na głowie. Lukrowane babeczki od troskliwej sąsiadki przestają przychodzić, nikt już nie posyła pełnych litości spojrzeń, a prawdziwą tragedią okazuje się brak powodów do zmartwień. Makridis i scenarzysta Efthymis Filippou portretują człowieka, na którego współczucie innych działa jak narkotyk. Co gorsza, jego potrzeba wiecznego malkontenctwa nie współgra z otoczeniem. Z okna apartamentu roztacza się przecież widok na srebrną plażę, lazurowe niebo i samotną palmę pośrodku.
Kategoria: Różności
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.