Sprawa baru karaoke dla demonów akurat w Polsce i dla Polaków jest śliska jak brzuch ryby jak to śpiewały Czerwone Gitary w "Ciągle pada"... Załóżmy, że w czasie okupacji jakiś Niemiec potajemnie otworzyłby jakąś przyjemną knajpkę, nocny klub czy kawiarnię do której mogliby przychodzić i czuć się swobodnie i zupełnie bezpiecznie zarówno Hans Frank jak i gen. Okulicki, gestapowcy wyrywający ludziom paznokcie i Żydzi pod warunkiem, że nie będą tu stosowali przemocy ani wnosili żadnej broni... Jak by się Wam spodobał taki "przybytek"...? Alfred Szklarski, autor książek dla młodzieży, chociażby przygód Tomka Wilmowskiego, po wojnie został skazany na kilka lat więzienia za to, że w czasie okupacji pisał jakieś wiersze czy bajki dla dzieci... Pewny nie jestem ale być może teoretycznie istniałby jakiś kompromis... Tyle, że zupełnie nierealny zarówno dla jednych jak i drugich... Gdyby przychodzili zupełnie nierozpoznawalni kto kim jest, w jakichś maskach i kostiumach czy coś takiego... Być może wtedy byłoby to przynajmniej moralnie akceptowalne...
Odpowiedz
anonim10(*.*.173.10) wysłano z m.cda.pl 2018-09-04 06:20:460
Zastanówmy się... Pół- wampir i pół- demon rodzicami syna człowieczego... Czuli i troskliwi opiekunowie... Rozumiem, że gdyby Fred nie wybrała Gunna to i Wesley nie odkryłby tej przepowiedni o zabiciu Connora... Jeśli opieka nad Wesleyem i Fred zwalczała jego demony to męska miłość do Fred je na nowo ożywiała...
Odpowiedz