W podróży lub na emigracji jeśli chodzi o fryzjera, istnieją dwie filozofie. Pierwsza, dla mnie niezrozumiała, to kupienie maszynki i opitolenie główki na zero. Znajomy mieszkający w Wietnamie, zapytany przeze mnie czy sam się strzyże, odpowiedział:
- Musiałem.
Nie musiał. Mógł lecz na pewno nie musiał, gdyż druga droga, to wybranie się do fryzjera. Właśnie ja wybrałem tę opcję.
Zapłaciłem 10 złotych za wszystko, co widzicie na filmie. Dla porównania w Las Palmas za mycie i strzyżenie fryzjer skasował mnie na 6 euro.
A na końcu? Na końcu czujesz się jak gwiazda :)
Zapraszam do polubienia:
https://facebook.com/JestemLukaszPL
https://instagram.com/JestemLukaszPL
https://instagram.com/lukaszkopczyk
Muzyka: bensound.com
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.