Miejsce akcji Mysłowice. Los gotowany przez podwładnych panującego z woli sporej części mieszkańców miasta prezydenta Dariusza tytułowej ulicy, łączącej Kosztowy i Krasowy dowodzi, że to nie jest miasto dla starych drzew. W tym wypadku podobno chodzi o poszerzenie i dodanie równoległej do jezdni ścieżki rowerowej. Idąc od rynku w Kosztowach widać, że argument za tą inwestycją jest chybiony, skoro już teraz brak miejsca na chodniki.
Nie inaczej jest na dalszych odcinkach już zabudowanych po obu stronach drogi. Tam nawet wycinka drzew nie spowoduje możliwości poszerzenia jezdni, no chyba że poza wycinką zaproponuje się mieszkańcom odebranie części ich własności po obu stronach, aby było sprawiedliwie.
Cokolwiek ktoś w tej materii wymyśli musi brać pod uwagę to. O bezsensie pretekstu dla tej inwestycji najlepszym argumentem jest bardzo wąskie gardło pod linią kolejową. No chyba że kolej coś z tym zrobi. Póki co szerokość 1,9 metra jest ostateczną i nieprzekraczalną granicą.
Teraz będzie kilka widoków natury ogólnej. Większość drzew ma ponad sto lat, znaczy się były sadzone za Niemca. Moja Starka o tych czasach godali, że to było za starej piyrwy. Teraz niewątpliwie sprawiają pewne kłopoty, ale w upalne dni dają sporo cienia i bardzo pożądanej ochłody.
Pora przybliżyć bohaterów tego filmu. Jest wśród nich lipa drobnolistna Tilia cordata. Ona tutaj dominuje. Najważniejszą cechą gatunku są kępki rdzawych włosków w kątach nerwów na spodzie blaszki liściowej oraz nagie gałązki.
Natrafiłem jeszcze na mieszańca lipy drobnolistnej i szerokolistnej. Jego liście mają bardzo wyraźne ząbki. Są bardziej owłosione, ale posiadają także kępki rdzawych włosków w kątach nerwów.
Drzewa rosnące przy ulicy Zielnioka stwarzają pewien problem dla lokalnego dostawcy energii elektrycznej, który w związku z tym musi je czasami poskramiać, robiąc to w stylu rzeźnika a nie chirurga drzew. Kiedy stworzono źródło konfliktu - nie mam pewności, ale dla dramaturgii filmu jest to bez znaczenia. Oto przykład z początku ulicy.
Oto przykłady ze środkowego odcinka ulicy. Jeśli ktoś dawno, dawno temu, najstarsi mieszkańcy tej ulicy coś tam wiedzą, sprokurował ten problem, to świadczy to o braku wyobraźni. W najgorszym przypadku puszczono linię energetyczną nad młodymi drzewami lub posadzono drzewa tuż przy niej licząc naiwnie na to, że ich korony jej nie sięgną.
Takie drastyczne przypadki dotyczą innych gatunków drzew. Od strony wschodniej jest to jesion pensylwański. Od strony zachodniej jest to robinia akacjowa. Oto moja propozycja w tej materii. Zamiast wycinać drzewa to równie dobrze można by rozważyć przeniesienie linii energetycznej pod ziemię.
Teraz będzie kilka drastycznych przykładów. Obcinanie gałęzi drzew, nie tylko lip, nie tylko w tej okolicy jest swoistym kompromisem niezadowalającym nikogo. Drzewa umierają lub zwiększają ilość posuszu w koronie. W wielu przypadkach powoduje ono ciężkie choroby a nierzadko śmierć. Jest jednak pewna istotna różnica. Śmierć drzewa poprzez wycięcie to rozwiązanie ostateczne, coś w rodzaju zabójstwa. Śmierć wskutek pewnych powikłań po tak zwanych cięciach pielęgnacyjnych, to tylko obcięcie ze skutkiem śmiertelnym.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na inną niefrasobliwość okolicznych mieszkańców. To stawianie ogrodzeń niemalże na styk z narastającymi drzewami, a potem wysuwanie żądania ich usunięcia. Takich przypadków jest tutaj sporo.
Lipa to bardzo interesujące drzewo. Kiedy czuje, że jest z nią z różnych powodów źle, wytwarza u podstawy pnia mnóstwo pędów. Znaczy się drzewo zaczyna w pewnym sensie gotować się na śmierć. To dzieje się również w naturalnych lasach lipowych.
Gdy główny pień padnie lub zostanie wycięty bez karczowania pniaka, jeden z nich lub kilka da na starym mocnym korzeniu nowe drzewo, względnie bardzo wysoki krzak.
Oto ostatnie w tym filmie zdjęcia lip z ulicy Zielnioka. Mam nadzieję, że można je będzie podziwiać długo. Zamiast wycinać, można by po prostu wdrożyć odpowiedni plan naprawczy. Jak to się robi - nie pokażę. Aby zaspokoić ciekawość pofatygujcie się do Chrzanowa i udajcie na spacer aleją Henryka. Nawet najbardziej sterana życiem lipa jest do uratowania.
W Mysłowicach generalnie chodzi o inwestycję teoretycznie proekologiczną, ale kiedy od razu w projekcie pojawia się konieczność wielkiej masakry piłą mechaniczną odnosi się wrażenie wręcz przeciwne.
Tym niemniej w wyścigu na czołowe miejsce w wyścigu do tytułu ekologicznego hipokryty wszech czasów nie macie szans po tym, jak u sąsiadów wycięto 300 hektarów lasu pod budowę fabryki ekologicznego, bo elektrycznego auta, chociaż póki co jest tam spore pustkowie. Auta raczej nie będzie, ale przynajmniej Mysłowice widać.
Piotr Grzegorzek
Materiał pochodzi ze strony https://www.ctmyslowice.pl
#myslowice #ctmyslowice.pl
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.