Lata temu poznałem Banderasa z hollyłódzkich produkcji jako macho - pistolero i uznałem go za świetnego aktora. Długo później zobaczyłem go w jakimś filmie Almodovara w gejowskiej roli z nogami w górze i szczęka mi opadła. Nigdy nie byłem homofobem, nie przeszkadzają mi takie klimaty, ale że Banderas w takiej roli... Wtedy zacząłem odkrywać Almodovara, ze 30 lat temu. Dziś uważam go za awatar Felliniego, reżysera który czerpie garściami z życia. Takiego jakie jest i nie boi się o tym mówić. A przede wszystkim umie o tym mówić :)) A co do filmu to dobry, trzymający w napięciu kryminał.
Odpowiedz