Smutny film. Ale totalnie mizoginiczny, gdzie poza jedną kobietą wszystkie były pokazane, jak najgorsze potwory. Określenia kobiet w filmie, tylko negatywne: "Nie znoszę bab!", "Wredna baba!"... Za to scena z ojcem powinna być przypominana polskim agresywnym ojcom, którzy plują się, że w sądach są niesprawiedliwie traktowani w kwestii opieki nad dziećmi. Wypowiedź ojca na temat własnego syna w tym filmie mówi wszystko.... Ale to i tak kobiety, to te złe, bo tak jest łatwiej.
Film byłby dobry i ważny, mimo, że tak krótki, ale twórca był zranionym chłopczykiem, który powinien był iść do psychoanalityka zamiast tworzyć tak propagandowy film. Ale stało się odwrotnie i zamiast głębszej i rzetelnej analizy problemu brniemy wciąż w tym samym patriarchalnym góvnie.
Odpowiedz