Przyzwoity remake choć nie umywa się do oryginału będącym jednym z najlepszych filmów w historii kina. Z drugiej strony nowsza wersja góruje wyraźnie nad całą resztą serii.
Nie umywa się nie tyle ze względu na brudny klimat ale i sens. Oryginał był min. polemiką z tradycjami gatunku - były tam odniesienia i do wampiryzmu jak i motywu nawiedzonych domostw. Sam Leatherface był trochę jak potwór Frankensteina chcący sobie samemu nadać jakąś tożsamość w czym pomóc mu miała zdzierana z ofiar skóra.
Ale i dużo więcej, sam tytuł miał głębsze znaczenie bo odnosił się do nowoczesnej technologii w służbie niezbożnego celu zabijania. To wyraźny ukłon w stronę wojny wietnamskiej i coraz lepszych metod opracowywania przez człowieka metod likwidacji bliźniego. Były jeszcze inne tematy - parodia ;rodziny; jako ostoi świętości, traktowanie zwierząt, filozofia hippisów kontra dziadersów, wrogość względem obcego i tak dalej.
W nowej wersji nie ma z tego nic.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.