Dzisiaj zwiedzam opuszczony budynek dyrekcji firmy Agromet. Wchodzi on w skład całego kompleksu produkcyjnego ukrytego w środku lasu, którego budowę zlecił podobno sam Józef Stalin. Kompleks zaczął funkcjonować w latach 50-tych XX wieku i początkowo produkował opakowania, siewniki ogrodowe, puszki narzędziowe, rozrzutniki obornika, a wkrótce także, znaną wielu, pralkę domową Ewa. Dzięki prężnie działającej fabryce, w latach 60-tych, Czarna Wieś, w której była ona zlokalizowana, uzyskała prawa miejskie i została przemianowana na Czarną Białostocką. Przyz kolejne lata i dziesięciolecie zakład rozwijał się, modernizowano jego budynki, dostawiano nowe, zbudowano też przyzakładową szkołę zawodową. Produkowane w nim urządzenia wygrywały konkursy, cieszyły się dużą popularnością i wysoką jakością wykonania. Największe zmiany w historii fabryki przyniosła druga połowa lat 70-tych, kiedy to na jej terenie utworzono Wydział W-6, oficjalnie opisany jako magazyn chemiczny. Z opowieści mieszkańców wynika, że teren wydziału W-6 otoczony był zasiekami i strzegło go wojsko. obiekty wydziału ukryte były pod siatką maskującą, a plany produkowanych tu komponentów trzymane były w stalowych szafkach z kratami, co pozwalało je odczytać, ale nie pozwalało ich wykraść. Do rzekomego magazynu chemikaliów przylegał również poligon, na którym regularnie coś wysadzano. W kolejnych latach fabryka przechodziła liczne przekształcenia; ostatecznie w roku 1999 Agencja Prywatyzacji sprzedała 80% jej akcji, a w roku 2002 były Agromet ogłosił upadłość. Dzisiaj budynki po Agromecie przejęły inne firmy, sporo z nich zrównano z ziemią, jeszcze inne stoją opuszczone i w ten sposób zatarto prawie wszystkie ślady po działalności tajemniczego Wydziału W-6.
Zabieram jedynie swoje zdjęcia, zostawiam jedynie ślady swoich stóp.
Wyszukiwanie odpowiedzi..
