The lady in red Chrisa de Burgh'a to jeden z niezapomnianych utworów mojej młodości. Dzisiaj to takie trochę zwietrzałe wino, ale chyba nie ma nic milszego ponad ...miłe wspomnienia. Dlatego film obejrzałem z paczką chusteczek na otarcie łez ;) Dawno temu, piosenki czy filmy miały duszę. Może były bezpretensjonalne, głupiutkie i "rozromansidlone", ale po setkach współczesnych filmów, dziesiątkach rockowych koncertów, po tonach medialnego szumu niby gwiazdek ...aż tęsknię za "mamusinymi", a nawet "babciowymi" ...Czesiami Foggami i Jankami Kiepurami ;) Dzięki za wrzutkę.
Odpowiedz