Ciągle pada
Asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby
Mokre niebo się opuszcza coraz niżej
Żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie
A ja
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę
Patrzę w niebo chwytam w usta deszczu krople
Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie to nic
Ciągle pada
Ludzie biegną bo się bardzo boją deszczu
Stoją w bramie ledwie się w tej bramie mieszcząc
Ludzie skaczą przez kałuże na swej drodze
A ja
A ja chodzę nie przejmując się ulewą ani spiesząc
Czując jak mi krople deszczu usta pieszczą
Ze złożonym parasolem idę pieszo o tak
Ciągle pada
Alejkami już strumienie wody płyną
Jakaś para się okryła peleryną
Przyglądając się jak mokną bzy w ogrodzie
A ja
A ja chodzę w strugach wody ale z czołem podniesionym
Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni
Idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni o tak
Ciągle pada
Nagle ogniem otworzyły się niebiosa
Potem zaczął deszcz ulewny sieć z ukosa
Liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze
A ja
A ja chodzę i niestraszna mi wichura ani ulewa
Ani piorun który trafił obok drzewa
Słucham wiatru który wciąż inaczej śpiewa
Ciągle pada
Nagle ogniem otworzyły się niebiosa
Potem zaczął deszcz ulewny siać z ukosa
Liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze
A ja
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę
Patrzę w niebo chwytam w usta deszczu krople
Patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie to nic
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.