Też rak miałem. Godzina 7:32, a ja na 8:00 do szkoły! Zbieram się w trymiga! Wypadam z domu! Dzięki niebiosom, że spakowałem się wieczorem! Wypadam z bloku i biegiem na przystanek! Patrzę a za rogiem już dociera mój autobus! Pędzę ostatkiem sił. I gleba! Wywaliłem się na krawężniku. Kurz wzbił się w powietrze. Ciuchy całe podarte. Bez namysłu wstałem i biegnę dalej. Autobus już dodarł na przystanek, a ja mam jeszcze ze 150 m. Jakaś babka ładuje wózek z bachorem! Muszę zdążyć! Słychać "BIP! BIP! BIP!" Drzwi się zamykają! A co mi tam! Robię potężny skok i już jestem w autobusie. Drzwi przytrzasnęły mi plecak. Podręczniki porozwalane jak PSU Z GARDŁA! Już 7:52 Dam radę. Autobus dobija do mojego przystanku. Pędem z nową siłą lecę do szkoły. Już bez wywrotek 7:58 Już widzę szkołę! 7:59.30 dobiegam do drzwi!! TAK zdążę! Szarpię za klamkę! CO K***a!? Zamknięte? Ja pier**** dzisiaj sobota.