Dziwne jest to że po tym napadzie Rodriga, Tiburcio nie potrafił za wiele powiedzieć. Nawet z wymówieniem jego imienia miał problem. A dzień później, jakby nigdy nic podczas rozmowy ze starym Caseresem mówi więcej i składa nawet zdania. Czyżby załamania nerwowe w takim przypadku działały cuda i magicznie przywracały mowę? Myślę, że raczej jest na odwrót, czyli że po czymś takim nie powinien wydusić z siebie słowa, jednak to tylko film i z drugiej strony dobrze, że Tiburcio przemówił, żeby dziadek mógł w pełni przejrzeć na oczy.
Odpowiedz