Niniejsza treść została uznana przez Użytkowników lub Administratora za treść nieodpowiednią dla osób małoletnich. Materiał może zawierać treści wrażliwe, w szczególności pornografię lub w sposób nieuzasadniony eksponując przemoc. Aby obejrzeć materiał Użytkownik musi mieć ukończone 18 lat lub posiadać zgodę przedstawiciela ustawowego na zapoznanie się z niniejszą treścią. Usługodawca zastrzega, że zgodnie z treścią Regulaminu, Użytkownikiem Serwisu może być wyłącznie osoba pełnoletnia lub małoletnia działającą za zgodą przedstawiciela ustawowego. Zapoznanie się z treścią z naruszeniem tych zasad następuje na wyłączną odpowiedzialność Użytkownika.
Obawiam się że znów rozczaruję Pana który sądził że jestem inteligentna gdyż zamieszczałam francuską Nową Falę, ale później stwierdził że jestem jednak skończoną idiotką gdyż przyznałam że uwielbiam slashery i ogólnie rozrywkę znaną powszechnie jako niskich lotów. Trudno, wolę być uznawana za idiotkę i być szczera wobec samej siebie niż udawać że lubię filmy których nie lubię albo ukrywać się z tym co lubię i wikłać się w bezużyteczne, akademickie dyrdymały służące wyłącznie temu by obudować sztukę ideologią i przekonywać wyznawców że są na wyższym poziomie kulturalnym niż gawiedź. Jeśli coś mi działa na nerwy to snobizm odnośnie do sztuki. Pisałam kiedyś o tym że kategoria tzw guilty pleasure dobitnie poświadcza jak snobistycznie traktujemy sztukę, dla mnie jest bezwartościowa i już dawno się jej pozbyłam. Bez oporów przyznam że jedną z moich ulubionych książek jest Powrót do Edenu pióra Rosalind Miles, przeczytałam ją pierwszy raz tuż przed studiami i później lato w lato przez kilka lat czytałam ponownie, tak mi się podobała, podczas gdy przez wielu orędowników kultury wysokiej jest określana jako najniższej klasy chłam. Nie dbam o to, to jedna z najbardziej inspirujących książek jakie czytałam, opowiada o kobiecie zdradzonej i zostawionej na pewną śmierć przez mężczyznę która przewartościowuje swoje życie i poprzysięga zemstę ciemiężcy. Nie ma znaczenia że jest zupełnie niewiarygodna, odczuwałam z jej lektury ogromną przyjemność. Mogę czytać Camusa, Dostojewskiego albo Czechowa i nadal ubóstwiać tę książkę, nie ma sprzeczności. Co do filmu to jeszcze jeden zaginiony slasher, już od lat próbowałam go obejrzeć, i ostatecznie zupełnie o nim zapomniałam, przypomniał mi się w ostatnich tygodniach i zniecierpliwiona postanowiłam raz a dobrze się do niego zabrać. Napisy z automatu ale z tego co czytałam są w miarę zrozumiałe. Yeah, zatem zostawiam na piątkowy wieczór dla tych którzy lubią opowieści z dreszczykiem.
Nasz serwis wykorzystuje pliki cookie. Warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies możesz zmienić w ustawieniach Twojej przeglądarki.